Ewangelia Mateusza 16,13-20
Perykopa dla doktryny konfesyjnej mojego Kościoła fundamentalna. Wyznanie Szymona Piotra: „Tyś jest Mesjasz, Syn Boga Żywego”. Na co padają słowa: „Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbudują Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą”.
Zaraz problemik semantyczno-techniczny: dlaczego bramy? Służą one przecież do obrony, gdy są dobrze zamknięte, ale nie do ataku. Jak nimi walić we wroga? Inaczej przetłumaczyć tekst? Zamiast „bram piekielnych” „bramy Hadesu”, jak mamy w naszym Ekumenicznym Przekładzie Przyjaciół to w tej sprawie to samo. Ksiądz Michał Czajkowski znalazł jednak wersję „potęgi ciemności”, która kwestię techniczną pomija wspólnie doszliśmy do wniosku, że owe urządzenia wielkodrzwiowe są tu symbolem potęgi twierdzy. Nie tylko mury, ale i dziury w nich, skądinąd niezbędne, strzegące jednak wnętrza niezawodnie i w ten sposób moc warowni także tę agresywną, stanowiące.
Ale oczywiście to drobiazg, co z samą tą opoką? Skała to twarda jak kamień? Czasem przecież raczej serca papieskie z kamienia. Znam interpretację ewangelicką, że opoką nie jest tu sama osoba Piotra (problem dalszy, czy również biskupów rzymskich, czy oni są rzeczywiście jego następcami), ale jego wiara. Wolę jednak tutaj egzegezę bardziej literalną, ale tamta pozwala może poniekąd na swoiste tłumaczenie, czemu wielu papieży opokami duchowymi osobiście nie było. Tu chodzi o sam walor duchowy, nie o jego nosiciela albo właśnie „nienosiciela” w istocie. Problem ten cały jest oczywiście ogromny, w dialogu ekumenicznym oczywiście podejmowany. Faktem jest jednak, że z pewnym skutkiem. Takim między innymi, że istnienie w chrześcijaństwie jakiegoś ośrodka centralnego wydaje się dzisiaj różnym ewangelikom potrzebne. Pod warunkiem, że będą, mówiąc krótko, węzłowato i językiem tu najlepszym, ewangeliczni. A to przecież już się coraz bardziej dzieje. Zaczęło się, jeżeli nie wcześniej, to od Jana XXIII, a w osobie Franciszka znajduje przepiękny wyraz. Serce gorące.
PS. A co o prymacie rzymskim mówią prawosławni? Oni – powiedział mi kiedyś świętej pamięci arcybiskup Jeremiasz – nigdy tego nie kwestionowali, tylko uważają, że nie może być to władza jurysdykcyjna, wtrącanie się w wewnętrzne sprawy kościelne innego patriarchatu. Ale ten pierwszy odpowiada np. jakoś za to, żeby inne stanowisko patriarchalne było obsadzone.