Ewangelia Jana 21,20-22
„Piotr odwrócił się i zobaczył ucznia, którego Jezus miłował” i „zapytał Jezusa: – Panie, a z tym co będzie? Jezus mu odpowiedział: – Jeśli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to co ci do tego? Ty pójdź za mną”.
Przekład 11 Kościołów.
Wymiana zdań nieco zagadkowa. Najbardziej znana egzegeza jest ta, którą mamy w dalszym ciągu tekstu ewangelijnego: Piotrowi chodziło o to, czy Jan doczeka Paruzji. Słuchacze zrozumieli odpowiedź Jezusa jako zapewnienie, że tak właśnie będzie, ale autor owego kanonicznego dopisku do ewangelii kwestionuje taką interpretację: powiedział On tylko: „Jeśli ja chcę, aby pozostał, co Tobie do tego?”. Otóż w refleksji biblijnej na dzień dzisiejszy zamieszczonej w „Gościu Niedzielnym” Zbigniew Nosowski twierdzi, że ewangelia dyskretnie przemilcza Piotrowe intencje. „Jezus musiał się jednak domyślać, że może tu chodzić o swoistą konkurencję w pierwszeństwie wśród apostołów”. Mogło rzeczywiście tak być po trzykrotnych słowach Mistrza „Paś owce moje”, czyniących Go jakby znowu Opoką Kościoła. Jednak jakoś nie podejrzewam Piotra o podobną chęć władzy. Czuł się przecież bardzo winny trzykrotnego zaparcia się związków z Chrystusem, a zresztą był chyba w ogóle pokorny, jeśli spokojnie zniósł późniejszą reprymendę Pawłową: gdyby się wtedy bronił, Paweł by tego nie przemilczał, nie ostałaby się w każdym razie taka wersja Pisma Świętego w Liście do Galatów.