List do Efezjan 3,17-19
„Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa przewyższającą wszelką wiedzę, abyście napełnieni doszli do całej Pełni Bożej”.
Cóż to za cztery wymiary pośród teologii Pawła? Paweł tutaj geometrą? Jeżeli nawet, to sakralnym.
Najpierw wyjaśnienie Biblii Poznańskiej: „Wiara i miłość uzdolnią chrześcijan (podobnie jak to mają »święci«, tj. apostołowie i prorocy) do poznania niezmierzonej miłości Chrystusa, przedstawionej przy pomocy czterech wymiarów”. Dokładniejsze wytłumaczenie mam w polskiej edycji Biblii Jerozolimskiej. Wymiary te oznaczają mianowicie w filozofii stoickiej całość Kosmosu: może zatem chodzi tu o uniwersalną rolę Chrystusa w odrodzeniu świata. Albo też tak: wymiary owe przekraczają wszelkie miary ludzkie, gdy odnoszą się do miłości Chrystusa: kocha nas On nieskończenie.
Zapowiedziałem we wtorek zacytowanie ks. Jerzego Klingera, zatem czynię to niniejszym. Nasz nieżyjący już niestety niezwykły teolog prawosławny w książce „O istocie prawosławia” cytuje Gustawa Karla Junga: „Podczas gdy głównym symbolem chrześcijaństwa jest Trójca, to czwórca jest formułą wyrażającą nieświadomość (…). Czwórca jest mniej lub bardziej bezpośrednim przedstawieniem Boga objawiającego się w stworzeniu (…). Starożytni filozofowie wyznawali ideę, że Bóg objawił się najpierw w stworzeniu czterech elementów”.
Przepraszam za obfitość komentarzowego materiału. Spróbuję streścić go tak: miłość Chrystusa do całego stworzenia jest nieskończona. Szczególnie do człowieka, korony kosmosu, ale też do całego wszechświata, który zostanie przez Niego w całości odrodzony. List do Rzymian 8,20: „Stworzenie bowiem zostało poddane marności (…) w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych”. Nadzieja to niepłonna. A nasz wszechświat już jest objawieniem się miłości Bożej.
Wiem, można pytać, gdzie ta miłość Boża w materii nieożywionej, która na pewnej planecie w różny sposób zabija wciąż tysiące ludzi (ziemia się trzęsie, woda wylewa, ogień szaleje, wicher rujnuje). Gdzie jest ta miłość w żywym stworzeniu, które żyje z zasady kosztem współbrata. I gdzież ta miłość w rodzaju ludzkim… Odpowiedź jest chyba tylko jedna: nadejdzie „nowa ziemia i nowe niebo”, czyli właśnie całe stworzenie zostanie jakoś odnowione w sposób niepojęty.
Wydawnictwo Księży Marianów udostępniło nam właśnie po polsku książeczkę teologa czeskiego Tomasza Szpidlika pt. „Perełki Ojców Kościoła” (tłum. Andrzeja Babuchowskiego). Znalazłem tam zaraz taką myśl: „(…)podstawową zasadą wszechświata i wszelkiego życia nie są jedynie prawa fizyczne i logiczna konieczność, ale przede wszystkim miłość”. Pomyślałem sobie, że trochę podobną wizję kosmosu miał wielki myśliciel, teolog i biolog francuski, jezuita Teilhard de Chardin. Wizję też mimo wszystko optymistyczną.
PS. Gdy już mowa o wydawnictwie mariańskim, donoszę o dwóch innych jego najnowszych publikacjach: „zaduszkowej” książki Petera Kreefta „Miłość silniejsza niż śmierć” (przekład Moniki Nowosielskiej) oraz sławnej powieści Lewisa Wallace`a „Ben Hur” w przekładzie Andrzeja Appela Jak reklamuje na okładce wydawnictwo, to „największa obok »Quo vadis« powieść religijna”. Tyle że wielka także objętością: stron bez mała siedemset! Niestety zaszczepiłem się na grypę, więc pewnie nie będę miał czasu chorobowego na lekturę. Atoli może moja Żona przeczyta bez grypy, opowie mi, a ja z kolei Czytelniczkom i Czytelnikom miłym. Amen!