Wpis na poniedziałek 18 października 2010
2 List do Tymoteusza 4,11
Ewangelia Łukasza 10,1-9
Dano nam na dzisiaj powyższy list, bo w „odnośnym” fragmencie jest tam wzmianka „Łukasz jest sam ze mną”, a dzisiaj mamy święto tego ewangelisty. Z jego ewangelii wybrano natomiast passus na temat rozesłania 72 uczniów, bo Łukasz może był Jego uczniem.
Morze jest jednak, jak wiadomo, długie i szerokie, czyli owo uczniostwo niepewne. Niepewna jest tym samym tożsamość dzisiejszego świętego z anonimowym towarzyszem podróży Jezusa do Emaus. Taka hipoteza kusi, bo autor tamtej opowieści ewangelijnej, zapewne Łukasz właśnie, nie podaje imienia tego podróżnika, a wie, jak nazywał się drugi (Kleofas). Czyli mógłby zataić tamto imię z tych samych powodów (skromność), z których występuje w Ewangelii przypisywanej Janowi jakiś też bezimienny uczeń Jezusa, przezeń umiłowany. Tyle, że również ta Janowa tożsamość nie jest pewna, albowiem umiarkowany sceptycyzm jest walorem uczonego głównym.
Pokuszę się o napisanie, co o bohaterze dnia dzisiejszego wiemy na pewno, a co na mniej pewne. Otóż niewątpliwie taki człowiek był. Już mniej pewne jest, że to on napisał Ewangelię i Dzieje Apostolskie. Sceptyczna naukowo „Encyklopedia katolicka” podaje, iż „współcześni uczeni zgadzają się, że utwory te są dziełem jednego autora, lecz wykazują więcej ostrożności we wskazywaniu konkretnej osoby”. Niemniej istnienie owych utworów nie sposób zakwestionować, zatem napiszę trochę na ich temat, ściągając sporo ze wstępów do nich, jakie napisali do naszej książki „Cztery Ewangelie i Dzieje Apostolskie” księża Mieczysław Kwiecień i Michał Czajkowski.
Otóż większość biblistów uważa, że Ewangelia powstała w r. 80 (albo nawet 85) po Chrystusie, a więc już w jakiś czas po zburzeniu Jerozolimy. Są jednak i inne datowania: lata 63-66. Jest to nie tylko najdłuższa ewangelia, ale i najdłuższa księga Nowego Testamentu. Zawiera też najwięcej szczegółów dotyczących życia Jezusa. Wyróżnia się wśród innych ambicjami literackimi i historycznymi. Nie jest jednolita stylistycznie: części pisane przez samego autora mają język elegancki,. cytaty z materiałów źródłowych – chropawy. Cała księga napisana jest żywo, z pasją. Świetne są według ks. Kwietnia portrety ludzi, na przykład Zachariasza, Elżbiety i Jana Chrzciciela, Marii i Józefa, Marii i Marty. Wspaniałe są przypowieści o synu marnotrawnym a raczej miłosiernym ojcu, miłosiernym Samarytaninie i tyle innych. Wszystkich, które łączy obraz Boga miłosiernego szczególnie wobec ludzi w jakimś sensie słabszych: kobiet, dzieci, chorych, ubogich, a także dla grzeszników w ogóle i dla szczególnej ich kategorii: ludzi deprecjonowanych z racji zawodu, czyli celników.
Dzieje Apostolskie to bezspornie jakby drugi tom dwuczęściowego dzieła, napisany według ks. Czajkowskiego w tym samym czasie, co pierwszy, czyli ok. r. 80. Można rzec, że bohaterem pierwszej jego części jest głównie Piotr, drugiej bez wątpienia Paweł. Można by też powiedzieć, że bohaterem całego pierwszego tomu jest Jezus, drugiego Kościół Jezusa Chrystusa. Kościół przed którym staje sprawa rozszerzenia misji poza lud żydowski. Paweł nie jest twórcą tej idei – objawiona została Piotrowi (czasem przesadza się w podkreślaniu różnic i sporów między nimi) – ale to on realizuje ją z niesłychanym zapałem, nie oglądając się na opór ludzi, którzy trwają przy starej religii, i cierpiąc prześladowanie należne często radykalnemu reformatorowi.
Tu zjawia się kwestia udziału Łukasza w tych wielkich eskapadach. Jego imię w Dziejach nie pada, ale z trzech listów przypisywanych Pawłowi: do Filemona, do Kolosan i drugiego do Tymoteusza wynika w sumie bez wątpienia towarzyszenie mu przez Łukasza. Nie zawsze, ale czasem tak: tam, gdzie autor księgi używa pierwszej osoby liczby mnogiej. Trudno przypuścić, żeby był to ktoś inny. Mały znak zapytania można postawić najwyżej przy twierdzeniu, że Łukasz był lekarzem. Ostrożność sugeruje „Encyklopedia katolicka”, biorąc pod uwagę wątpliwości, czy aby na pewno List do Kolosan, który to wzmiankuje, napisał sam Paweł czy też któryś z jego uczniów. Jeśli to drugie., to i ta wzmianka może nie być pewna na sto procent, choć mnie widzi się niewątpliwa. Oczywiście nieporównanie pewniejsza niż hipoteza, że Łukasz był malarzem, wręcz, iż jego dziełem jest ikona jasnogórska.
Na koniec praktycznie pewnik: nie był Żydem. Był Grekiem (Hellenem), zapewne Syrogrekiem, być może rodem z Antiochii, stosunkowo bliskiej Palestyny. To jego nieżydostwo czyni go – jeśli jest autorem Ewangelii i Dziejów – autorem biblijnym wyjątkowym. Chociaż znowu ta wyjątkowość nie jest pewnikiem absolutnym, jeśli zakwestionujemy Pawłowe autorstwo paru listów mu przypisywanych (tak zwanych pasterskich, czyli do Tymoteusza i Tytusa, też do Efezjan i Kolosan, a może i do Tesaloniczan). Albowiem jeżeli nie był autorem Paweł, tylko któryś z jego uczniów, to ów uczeń nie musiał być Żydem. Mógł być pół-Żydem jak Tymoteusz albo i w ogóle Grekiem. Znawca Biblii zapyta mnie tutaj, czemu nie kwestionują autorstwa żydowskiego tak poważnego dzieła jak List do Hebrajczyków, które niemal na pewno Pawłowe nie jest. Otóż bibliści twierdzą, że traktat ów dowodzi takiej znajomości Biblii hebrajskiej, iż musiał je stworzyć Żyd.
Tyle niepewników i trochę pewników. Jedne i drugie są dla czytelników, którzy rozumieją, że Biblia jest zbiorem ksiąg z czasów, w których o naszym prawie autorskim nikomu się nie śniło. Ważny był autor autorytet, nie ten, co faktycznie napisał. Amen.