Ewangelia Marka 11,17
„Mój dom będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów, a wyjście zrobili zeń spelunkę bandytów.”
Ekumeniczny przekład przyjaciół: zrezygnowaliśmy z tradycyjnej „jaskini zbójców”. Przypomina., że Jezus wypowiedział te słowa, będące kontaminacją cytatów z Księgi Izajasza 56,7 i Jeremiasza 7,11, oburzony handlem w Świątyni. Raz tylko wtedy właśnie użył trochę przemocy. I zostawił nam obraz świąótyni jako miejsca, w którym nie dzieje się nic przyziemnego, gdzie nie ubija się żadnych interesów. Kościół nie dom handlowy.
Myśl niby banalna, ale nie dla wszystkich zgoła: że kościół jest miejscem nie tylko dla wszystkich narodów, tak że dla wszystkich partii politycznych. Dzieje się rzecz okropna: już myśleliśmy, że nasz Episkopat przestał mieszać się do gry partyjnej, co szkodzi jego wizerunkowi, ale myliliśmy się. Na szczęście nie jest to tym razem głos całego wysokiego gremium, tylko niektórych biskupów, ale i to dziwi i gorszy. Szczególnie że hierarchowie optują teraz nie za prawicą przeciw lewicy, ale za jedną partią centrową przeciw drugiej.
Kościelnemu popieraniu jednaj partii przez zwalczanie drugiej służą różne sposoby. Bo jak inaczej zrozumieć wypowiedź komisji rodzinnej Episkopatu, ekskomunikującej tych, co popierają in vitro? Ale bardzo ucieszył mnie umiarkowany głos kościelnego prawnika, ks. Franciszka Longschamps de Berier, wypowiadającego się dotąd dość twardo po linii episkopalnej, głos mam nadzieję, jakoś uzgodniony z którymś z naszych hierarchów.
Wielkie jest to nazwisko prawnicze dzięki pradziadkowi księdza, a dla mnie z powodu dziadka, jego imiennika. Przeszło pół wieku temu pracowałem na Uniwersytecie Wrocławskim w tamtejszym wydawnictwie książkowym pod kierunkiem profesora Longschamps, który był człowiekiem o niezwykłym uroku, dobroci i mądrości. . Zapamiętałem jego opiekuńczość wobec mnie, wielkie poczucie humoru oraz odważne poglądy na nasz wspólny Kościół. Dowcipkował, że wiara jest cnotą, zatem łatwo ją stracić, oraz pozwolił sobie na opinię, że żyjemy pod podwójnym terrorem.
Przed Soborem na pewno był swoisty terror eklezjalny, a teraz też czasem co nieco. Może tradycja rodzinna przekazała wnukowi tę drugą myśl i zainspirowała do umiarkowania? A może też znał dowcip dziadka o wierze, którą łatwo stracić, może – tak jak ja – usłyszał też o ludziach, których podobne anatemy rzeczywiście wyganiają z Kościoła? Nie jestem – jak tu pisałem nieraz – entuzjastą metody in vitro, obchodzi mnie los embrionów praktycznie skazywanych na śmierć, ale obchodzi mnie również los ludzi, których skazuje się na pozakościelną niedolę.
PS. Fajko, biskup na emeryturze traci tylko uprawnienia administracyjne, sakramentalne mu zostają, a jakże. Lukipuki, rękopisów żydowskich ksiąg Nowego Testamentu nie ma, nie ma też jednak żadnego dowodu, że takowe były. Mogły być najwyżej jakieś materiały po aramejsku (owe ”Logia” itp.). Hellenizacja Śródziemnomorza była ogromna, adresaci ewangelii, Grecy albo Żydzi, zhellenizowani, nawet Jezus mógł znać koine.