Zaległy wpis na wtorek 16 czerwca 2015
Ewangelia Mateusza 5,43-48
„Słyszeliście, że powiedziano: « Będziesz miłował swego bliźniego » , a nieprzyjaciela będziesz nienawidził. A ja wam powiadam: miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują.” Biblia Tysiąclecia starannie odróżnia interpunkcją albo rodzajem czcionki słowa biblijne od tych spoza Świętego Pisma, a polskie wydanie Biblii Jerozolimskiej wyjaśnia: „Tej drugiej części przytoczonego przez Jezusa przykazania nie ma w Prawie i nie mogłaby się ona tam znaleźć. Jest to wyrażenie niejako wymuszone na języku ubogim w odcienie znaczeniowe (oryginał po aramejsku). Chce ono wyrazić: nie musisz kochać swego przyjaciela (por. Łk 14,26 i paralelne Mt 10,37). Znajdujemy jednak w Syr 12,4-7 i w pismach z Qumran (1QS1,10; itd.) wyrażenia odrazy wobec grzeszników, które nie są dalekie od nienawiści – Jezus właśnie je mógł mieć na uwadze”.
Hm. Laik zapyta, czy aby na pewno chodziło tu tylko rabinom o zmiękczenie nakazu miłości, tak przeciwnego gniewnej naturze ludzkiej. W każdym razie Jezus nakaz ów poszerza, radykalizując go ewangelicznie. Argumentuje, że przecież Bóg nie różnicuje swoich łask meteorologicznych, blasku słońca i deszczu, i każe nam być doskonałymi, jak On. Cóż, kiedy emocje nasze silniejsze są od zasad etycznych. Tamte słuchaczy żydowskich, te dwadzieścia wieków późniejsze na przykład sierot ocalonych z Zagłady, wszystkich ludzi przed słońcem.