17 lutego 2010
Księga Joela 2,13
„Rozdzierajcie wasze serca, a nie szaty”
Pojechałem kiedyś z pewną panią, naprawdę głęboko pobożną, oraz jej siostrą na grób ich rodziców. Miałem w owym mieście znajomego księdza, odwiedziłem go, by zapytać o coś związanego z tym grobem, a on zaprosił nas na kolację. I wtedy się zaczęło. Okazało się nagle, że pani zachorowała na żołądek. Na taką dolegliwość, która uniemożliwia spożycie kurczaka. Zaczęliśmy zastanawiać się wraz z siostrą owej chorej oraz gospodarzem księdzem, co to za choroba – ale nie było znikąd odpowiedzi. Wzięliśmy, owszem, pod uwagę kalendarz – ale był to zgoła wtorek, a nie piątek. Sprawa wyjaśniła się dopiero w drodze powrotnej do Warszawy: pani należała do pewnej katolickiej organizacji religijnej, która pościła też w środę, a pani pomyliły się dni tygodnia.
Sam jednak wygłupiłem się wcześniej jeszcze potężniej. Było spotkanie koleżeńskie u pewnej katoliczki, porządnej, ale też roztargnionej: zapomniała, że dziś piątek. Okazałem się chamem: poczułem się w obowiązku przypomnieć. Pani domu, czerwona ze wstydu, zabrała ze stołu półmiski z mięsem ssaków i wnet wniosła (wspaniałe) konserwy rybne.
Jeśli chcemy pościć tradycyjnie, także dzisiaj, w środę zwaną popielcową, to nie róbmy tego niegrzecznie. Jeśli mamy rozdzierać szaty, to przynajmniej własne; jeśli serca, to też nie cudze.