Ewangelia Łukasza 1,67-79
Czytamy dzisiaj proroctwo Zachariasza o misji jego syna Jana, nazwanego później Chrzcicielem. To tu pada określenie Chrystusa jako „Wschodzące Słońce” bądź „Światłość poranna z wysokości”, dosłownie „Wschód z wysokości”. Może być też „Jutrzenka”: chodzi o Światło, które niespodziewanie rozjaśnia ponurą ciemność. Zupełnie mnie nie dziwi, że chrześcijanie doszli po paru wiekach do wniosku, iż trzeba wyznaczyć datę narodzin Jezusa na dni słonecznego przesilenia zimowego, choć sądząc z opowiedzianej przez Łukasza obecności pasterzy, powinna była to być już wiosna. Chcieliśmy – tak jak poganie – mieć skojarzenia kosmiczne.
Powiada dzisiaj Ewangelia Łukasza, że owo Słońce nawiedzi nas, by światłem stać się dla tych, „co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki skierować na drogę pokoju”. Grecki termin „eirene” odpowiada tu pewnie hebrajskiemu „szalom”, czyli oznacza pokój jako w ogóle szczęście, warto jednak podkreślić, że chodzi tu też o pojednanie międzyludzkie. Wigilia jako tego pojednania wieczór szczególny . Oby się to udawało w domów naszych milionach.