Król zupełnie nie z tej ziemi. Katolicyzm jednak realny. Oraz „Brygada Lew”, małolaty dzielne!

Księga Samuela 5,1-3
List do Kolosan 1,11-20
Ewangelia Łukasza 25,35-43
W moim rzymskokatolickim Kościele w ostatnią niedzielę listopada uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. W tekstach biblijnych mowa jest najpierw o namaszczeniu na króla Izraela Dawida, Jezusowego przodka, potem już o samym Chrystusie. W Liście do Kolosan czytamy, że Bóg Ojciec „uwolnił spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów”, a w Ewangelii Łukasza opisane jest wyszydzanie Go na krzyżu.
Nie dość powtarzać co roku, że Chrystus jest (trzeba zauważyć, że jakoś obiektywnie, niezależnie od czyjejś woli, ale bez szkody dla nikogo, przeciwnie) naszym królem, także nas, Polaków, zupełnie nie w jakimkolwiek sensie politycznym. Powiedział przecież Piłatowi, że Jego królestwo nie jest z tego świata (Ewangelia Jana 18,33b-37). Gdyby tak było, Jego słudzy biliby się, aby nie został wydany Żydom, a u Mateusza walczyliby nawet w Jego obronie aniołowie. Tak, przecież kiedy Piotr dobył miecza i obciął nim słudze arcykapłańskiemu ucho, o czym jest także u Łukasza z informacją, że Jezus to ucho cudownie przywrócił, pada pouczenie, z którego wynika przykład niestosowania przemocy absolutny.
Sprawa prosta nie jest, a we własnej obronie, najszerzej pojętej, nie wolno? Niemniej ideał jest, a jak był lekceważony przez Jego uczniów przez wieki bardzo długie, świetnie dzisiaj wiadomo.
Naprawdę trudno nie zapytać w ogóle, czy nazywanie Go królem jest z punktu widzenia obrony naszej wiary chrześcijańskiej sensowne. Termin to w ogóle raczej anachroniczny, są wprawdzie także w Europie monarchowie, to głowy państw formalnie, ale ich konkretna władza polityczna jest niewielka, a o Chrystusie można by nawet powiedzieć, że jest królem Polski malowanym. Już raczej chce być kto inny, ale też mu to jakoś nie wychodzi.
Co gorsza, można zapytać, jakim jest królem wszechświata. Pomijam już cały kosmos, ale nasz glob?
Same okropności. Tsunami bez winy stworzeń, ale one same pożerają się w walce o byt. Ludzi wegetarian również, póki co, malutko. Oczywiście królowanie Jezusa ma sens tylko (raczej aż!) ewangeliczny: przez krzyż! To hasło zakonnic z Lasek i warszawskiej ulicy Piwnej To też tylko pobożne życzenie? Jednak ta paskudna Europa zachodnia wyrugowała prawie u siebie wojowanie militarne. Sam zaś mój Kościół rozumie coraz lepiej, że nie tylko wojna, ale i kara śmierci nie godzi się z Chrystusowym władaniem na ziemi. Niech żywi nie tracą nadziei…
O tym właściwie pomyślał głośno Jonasz pod tytułem „Katolicyzm realny”.
Dzisiaj w Krakowie uroczystość bardzo sympatyczna. Już po raz 27. wręczony zostanie Medal Św. Jerzego: nagroda niezawodnego „Tygodnika Powszechnego” – „za zmagania ze złem i uparte budowanie dobra w życiu społecznym ludziom, którzy wykazują szczególną wrażliwość na biedę, krzywdę, niesprawiedliwość i wrażliwość tę wyrażają czynem”. Otrzyma medal profesorów dwoje: ks. Tomasz Halik i Barbara Engelking. Myśliciel czeski pokazuje Kościół w sposób, który dobrze oddaje jedna z jego wielu książek swoim długim tytułem, tak na polski przetłumaczonym: „Co nie jest chwiejne, jest nietrwałe. Labiryntem świata z wiarą i wątpliwościami”. A intelektualistka polska walczy niezmordowanie o prawdziwy obraz Zagłady. Mamy zatem zmagania z rozmaitym myśleniem bardzo niedobrym.
Czy to ma coś do tamtego, co w mediach ciągle, ostatnio w „Dużym Formacie” i „Newsweeku”, o Kościele, jego pasterzowaniu, które tak często gorszy owieczki rozliczne, z KIK- u, z neokatechumenatu. Ma, ponieważ przecież nie jest on, Kościół hierarchiczny, taki calutki. Prymas, abp Ryś… Mniejszość – i dlatego zalękniona taka. Niemniej, jak okazało się ostatnio, można go jednak trochę zmienić, jeżeli się walczy odważnie: arcybiskup Paetz pochowany został jednak nie w poznańskiej katedrze. A w kinach „Boże ciało”, film najgłębiej religijny, również właściwie w tamtym idealnym duchu. Raczej realnym! Kościół to jednak przede wszystkim biskup rzymski, nie żaden polski, a imię papieża jednak Franciszek. Amen!
Co do Franciszka jeszcze: obszerny tekst o nim w listopadowym „Znaku”, zapowiedziany na okładce tak oto: „Trwa walka z papieżem, której stawką jest przyszłość Kościoła”. Napisał rzecz Karol Kleczka z jezuickiego portalu DEON.pl – z tezą, że podział jest według autora na tych, co marzą o Kościele Soboru Watykańskiego II i innych, co go odrzucają. Wręcz – zgadzam się – podział jest taki, jeśli się w Vaticanum Secundum czuje jakiegoś ducha zmiany, nie konserwy. Informacja szczegółowa pikantna, że odrzuca Franciszka na przykład Polak, emerytowany ordynariusz Karagandy (Kazachstan) Jan Paweł Lenga, który za papieża uważa wciąż Benedykta XVI. Uwaga słuszna, że ma zwolenników i u nas…
Co do „Bożego Ciała”, powtórzę to, co napisałem tydzień temu. Jest to według mnie dzieło równie w języku swoich bohaterów ordynarne, jak w swojej wymowie religijne, chrześcijańskie, ewangeliczne.
Dosłownie: krzyż! Powinni je zobaczyć przede wszystkim księża! Gra aktorska też pewnie genialna, dla mnie najważniejsze jest jednak przesłanie duchowe.
Otóż jest to przesłanie katolika, który się do Kościoła przyznaje, ale jest mu za niego wstyd: upartyjnienie, nacjonalizm, „tęczowa zaraza”. Przeżywa kryzys: imienniku mój, ja sam taki jak Ty, ale wszak księża nawet i polscy różni, a papieżem – powtarzam – Franciszek! Z takiego Kościoła odchodzić nie uchodzi! Na koniec wiadomość bibliograficzna: tomiki dla dzieci dwa: cyklu chyba początek. Teksty Weroniki Kurosz, ilustracje Lucyny Talejko-Kwiatkowskiej, Wydawnictwo Święty Wojciech. Tytuł ogólny: „Brygada Lew”, kolejno
„Tramwaj Eliasza” i „Niebo w oceanie”. Narracja oraz ilustracje, coraz liczniejsze, bardzo fajne, a przesłanie myślowe takie, że jest Bóg, który wzywa nas do czynnej miłości. Bo inna wiara zgoła martwa jest, a taka również w katolickiej Polsce nierzadka zgoła.

Reklama

59 myśli na temat “Król zupełnie nie z tej ziemi. Katolicyzm jednak realny. Oraz „Brygada Lew”, małolaty dzielne!

  1. Awi – nie Tokarczuk, tylko polski młodociany chłopiec o dramatycznej przeszłości, którą chciałby wykreślić z pamięci, sierota, którym rodzina się w ogóle nie zainteresowała, a który ma co jeść dzięki rabinowi. Jak ta scena przekłada się na dziś? Dla każdego pewnie inaczej.Gdybyś dzisiejszemu chłopcu ciężko zdobywającemu grosze na środki do życia powiedziała: koń by się uśmiał, pomodliłabym się, aby jakiś koń uśmiechnięty cię w odpowiedzi na taką bezczelność nie kopnął! (metafora)!!!!!

    Polubienie

      1. Awi, jestem przekonana, że Autorka – jako pisarka, a wcześniej jako terapeutka – z niejednym chłopcem rozmawiała. W powieści nie prezentuje swojego stanowiska , to zdarzenie jest jedynie epizodem z czasów wielokulturowości na tym kawałku Polski, który został oddany ( w dzierżawę?) Turkom…. a życie płynęło, toczyło się – razem z całym swoim bałaganem. Młodociany sierota, zdobywający dla siebie i młodszego brata grosz na chleb, któremu ktoś wtłoczył do głowy, by przeszłość zostawił w tyle, a patrzył do przodu – nie pójdzie z kamieniami rzucać w innych, bo ktoś go skrzywdził, bo został skrzywdzony albo z nożem nie rzuci się na jaśnie panów – jak wkrótce w czasie słynnej rzezi galicyjskiej inni zrobili – nie wyrośnie na wałkonia czyhającego na łupy wpadające mu do gęby, podjudzającego lub wszczynającego różne „hece”, gdyż wtedy najłatwiej się nachapać! Tak myślę. Ja bym nie miała serca powiedzieć takiemu chłopcu – jak śmiesz zapominać , kim jesteś i co cię spotkało – masz być patriotą, wracać do swoich i choćby do końca życia cię wyzyskiwali, to masz być ich niewolnikiem, sługą, popychadłem, śmieciem – czymkolwiek! ale patriotą! Sama nie wiem, jak bym zareagowała, gdybym słyszała, że ktoś mu takie g! wciska do głowy! Księga olbrzymia – nie wiem dlaczego ten fragmencik Internauci wychwycili, wyrwali z kontekstu . Czy dalej – w Księgach – jest jakakolwiek mowa o tym chłopcu? Chyba nie . Nie wiadomo, na kogo wyrósł. Może na kogoś, kto sobie wszystko spychane w niepamięć przypomni …………………….. Nigdy nie wiadomo, co u kogo w głowie siedzi, a sposoby na porachunki ludzie mają różne.

        Polubienie

  2. / 31 “Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? 32 Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. 33 Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. “ /

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s