List do Galatów 1,11-20
Wskazałem ten tekst, bo czytamy tam o ich obu razem, o Pawle i Kefasie. Obu dzisiaj w moim Kościele (także u prawosławnych stosujących kalendarz gregoriański oraz u mariawitów) wspomnienie liturgiczne: u nas uroczyste, ma swoją wigilię i z tej mszy właśnie tamto czytanie. Obu apostołów świętujemy jednego dnia, podkreślając w ten sposób, że zgodnie przodowali wspólnocie kościelnej w stolicy rzymskiego imperium i w całym Kościele.
Choć byli tacy różni. Łączyła ich wspólna wiara w Jezusa Chrystusa, również na pewno przekonanie, że wiara ta nie oznacza żydowskich rygorów gastronomicznych ani obowiązku obrzezania, niemniej dzieliło wiele. Można powiedzieć, że charakter, temperament, z którego może wynika myślenie radykalne, bezkompromisowe jakoś. W tymże Liście do Galatów w rozdziale drugim Paweł napisał o Kefasie, czyli Opoce, w duchu braterskiej szczerości, wręcz bez tak zwanych ogródek, krytykując go za oportunistyczny lęk wobec „tych z otoczenia Jakuba”. Może nie oportunistyczny: komentuje Tysiąclatka, że Piotr chciał uniknąć niepokojów. Nie bał się może osobistego podpadnięcia „judaizującym” konserwatystom, troszczył się raczej o jedność młodego Kościoła. Był za nią przecież szczególnie odpowiedzialny jako jednak pierwszy pośród równych. Wśród równych – takie poczucie równości musiał mieć Paweł, jeśli go skrytykował i to jakoś publicznie, nie w cztery oczy, „otwarcie”. Zaznaczam, że sam Pawłowy radykalizm merytoryczny, nie taktyczny, na pewno Opokę cechował, przecież on jako pierwszy w Kościele pouczony został przez Niebiosa, że między pokarmami nie ma religijnych różnic (Dzieje Apostolskie 10-11).
Zapewne przecież łatwo zrozumiał, że ta operacyjka nie obowiązuje na przykład Greków. Warto też wiedzieć, że w 2 Liście Piotra (3,15-16) mamy jego (lub raczej ucznia jego późnego któregoś) słowa o Pawle, gdzie nazywa go „umiłowanym”, powołuje się na jego teksty, zaznaczając wszakże, że są w nich „pewne sprawy trudne do zrozumienia, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę”. Był wobec także Pawła bez wątpienia bardziej niż on dyplomatyczny, by nie rzec, że jakoś pokorny. Może nawet tamten jakoś uczony troszkę lekceważył prostego rybaka. A ten w zachowaniu i słowach był ostrożniejszy i to międzyludzka rzecz zrozumiała. Dziwniejsze to, że na czele wspólnoty stali dwaj tacy i żadnego rozłamu nie było. Każdy miał inny charyzmat, ale wiarę i moralność podobną. Przypomina się postać Jana Chrzciciela, dzięki któremu też nie było walki o pierwszeństwo dwóch samców alfa: uznał mesjańską wyższość Jezusa. Alleluja!