Wpis na niedzielę 3 czerwca 2018 r.
Księga Powtórzonego Prawa 5,12-15
Ewangelia Marka 2,23-3,6
Szabat… Obraz tego dnia w ewangeliach piękny nie jest. Oczywiście jednak Jezus mówi o jego rozumieniu rygorystycznym absurdalnie, superlegalistycznym. Owszem, nakaz biblijny jest twardy, mocny, ale przecież nie oznacza, że nie wolno zaspokoić głodu kłosami zboża, gdy się przechodzi przez pole, bo taka czynność to zabroniona praca, przestępstwem jest też nawet uzdrowienie człowieka w szabat. Można chyba podejrzewać ówczesnych faryzeuszy, że interpretowali tak Prawo nie dlatego, że byli takimi rygorystami, tylko z nienawiści do proroka z Nazaretu, który im podpadł w ogóle, w każdym razie odpoczynek jest wręcz obowiązkiem człowieka, nie tylko jego prawem. „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” to dla wierzących religijnie obowiązek czynności ściśle religijnych, ale dla wszystkich ludzi jest oczywistą także medycznie zasadą, że tak zwany pracoholizm zabija. Przykazanie dekalogu jedenaste: ODPOCZYWAJ! Choćby porządnie się wyśpij! Ks. Krzysztof Grzywocz wraz z psychoterapeutą Adamem Jawińskim tłumaczy to między innymi bardzo ciekawie w swojej książeczce Biblioteki „Więzi” po tytułem „Na początku był sens”. Polecam ją jako lekturę po pracy, a może i wręcz na plaży, gdy nadejdzie ochota na taką też rozrywkę.
A teraz felieton taki. Pokora zwyciężyć musi!
W niedzielę rocznica nieokrągła, ale warta uwagi. 55 lat temu zmarł papież Jan XXIII. Postać na tronie najwyższym niebywała. Kościół rzymskokatolicki stracił swe Państwo Kościelne, pozostała mu tylko watykańska resztka, niemniej biskupi rzymscy czuli się wyniesieni już pod same niebiosa, nieomylni w każdym calu. A tu papieżem został filuterny grubasek, zwykły chłopek roztropek, prostaczek, ale ewangeliczny. Pełen zawsze dobrego humoru, ale wiedzący świetnie, jaki jest jego Kościół, widzący wady straszliwe. Na teologii się znał się słabo, niemniej na tyle, żeby doskonale rozumieć , co jest w Kościele najważniejsze. Zainicjował wydarzenie ogromne pod tytułem Sobór Watykański II, puścił w ruch reformatorską machinę. Rozpoczął korowód papieży, którzy pozwalali jej się kręcić. Nawet i bardzo ostrożny Benedykt XVI, bojący się jak ognia odnowicielskiej przesady, decyzją o przejściu na emeryturę błysnął po prostu pokorą. Zrozumiał, że Kościoła pełnego pychy potężnej, a brodzącego w grzechach okropnych, sam odrodzić nie zdoła. Nastał po nim zapatrzony w Jana XXIII Franciszek, antyklerykał na miarę Lutra, świadomy grzeszności własnej, ale i swego aparatu. W Polsce go księża nie lubią, jednak i tamten Jan nie był ich ulubieńcem. Taka już polska uroda kościelna. Nie rozpaczajmy natomiast: albowiem panta rei – powiedziano w języku w języku ewangelii, wszystko się zmienia naprawdę.