Woda, żywioł życiodajny. Pięciolecie pontyfikatu

Wpis na wtorek 13 marca

Księga Ezechiela 47, 1-9.12
Psalm 46,2-3.5-6.8-9
Ewangelia Jana 5,1-16
Przeznaczone na dzisiaj przez mój Kościół teksty łączy woda. Żywioł nieopisanie życiodajny, warunek powstania życia i jego trwania. W Księdze Ezechiela jest to poniekąd bohater perykopy, bo anioł prowadzi narratora przez wypływające spod świątyni potoki coraz głębsze. Zaznaczono, że woda ta zapewnia urodzajność, bo pochodzi z sanktuarium. Mamy o owym żywiole wzmiankę także w psalmie: „Nurty rzeki rozweselają miasto Boże”, a w Ewangelii Jana Jezus uzdrawia paralityka, któremu nie udaje uleczyć się w sadzawce Betesda. Nadmiar czegokolwiek szczęściu nie służy (o powodziach, bo o potopie jest także w Biblii), niemniej woda służy zawsze czystości, także duchowej (sakrament chrztu). 
Trzynasty dzień marca to imieniny licznych Krystyn. Otóż imię to w języku niemieckim kojarzy się mocno z samym chrześcijaństwem (Christine – Krystyna, Christin – chrześcijanka), a mnie przyszło do głowy, żeby to asocjacją przejść z kolei do dzisiejszej bardzo ważnej rocznicy. Pięć lat temu kardynałowie wybrali na papieża arcybiskupa Bergoglia z Argentyny i ten zaczął chrystianizować swój Kościół. Jeżeli przez to słowo rozumie się sięganie do samego sedna naszej religii.
Kościół ubogich, bo sam ubogi. Papieski przykład: mieszkanie i buty zwyczajne, samochód też bez luksusu. Powiedzenia w rodzaju, że pieniądz to łajno szatana. Ewangeliczna pokora: Franciszek podkreśla nieraz, że sam jest grzesznikiem, a jeszczeczęściej krytykuje kościelne karierowiczostwo, także oczywiście biskupie. Chrześcijańska miłość bliźniego: W marcowym „Znaku”, zredagowanym bardzo ciekawie na tę rocznicę, Janusz Poniewierski cytuje opinię ratownika imigrantów płynących nielegalnie do Europy, Oscara Campsa, że „papież jest jedynym światowym przywódcą, który konkretnie i w sposób odpowiedzialny zajmuje się dziś problemem uchodźców”.
Niemniej Franciszek rozrabia w różnych kierunkach. Dokonała się przecież w tak krótkim czasie niezła rewolucja. Stała się dziwna zmiana ról. Papieża wychwalają „postępowcy”, zwolennicy zmian, wielu zresztą spoza jego Kościoła, krytykują go natomiast ci, co niedawno świętego urzędu z oburzeniem bronili. Owszem, tak było już za Jana XXIII, który głęboką reformę zainicjował, Jan Paweł II też podpadał czasem konserwie, ale Franciszek idzie nieporównanie dalej. Niektórzy kardynałowie buntują się jawnie, nawet do niedawna urzędowy strażnik doktryny dystansuje się od nauczania Ojca Świętego, za co ten nie przedłuża mu mandatu szefa najświętszej kongregacji. Kościół wre.
O co chodzi? Może w istocie o kwestię teologiczną z najwyższej półki: kim jest właściwie Bóg? Mówili to poprzedni papieże, ale biskup rzymski dzisiejszy mocniej akcentuje ów Boży obraz. Bóg jest miłosierny absolutnie, On wręcz jest Miłosierdziem. Kościół powinien leczyć ludzkie rany raczej niż moralizować, a jeżeli już, to nie bez ustanku na temat życia seksualnego: podobną monotematyczność nazywa Franciszek neurotyczną obsesją. Stąd też bierze się, nie tylko z ewangelicznej miłosierności, jego otwartość wobec „rozwodników” w słynnej już adhortacji „Amoris laetitia”.
Papież zmienia doktrynę? Zależy, co się przez to słowo rozumie, w każdym razie gdzie indziej słyszymy, że nie można jej trzymać w naftalinie, a główny doradca papieski kardynał Kasper tłumaczy, że doktryna jest jak rzeka. Może właśnie jak ta woda dzisiejsza, która jak może, to płynie. Według Franciszka pasterze powinni pachnieć swoim owcami, które nie są przecież głupimi baranami, rozumieją czasem chrześcijaństwo lepiej niż ich przewodnicy. 
Słyszy się w Watykanie pomysł, że trzeba Kościół mocno zdecentralizować, przyznać episkopatom krajowym także jakiś autorytet doktrynalny. Komentatorzy z prawa ostrzegają, że wyniknie z tego sytuacja, w której „rozwodnik” w jednym kraju będzie mógł przystąpić doKomunii, w innym nie. Pewnie tak będzie, nawet bywa tak już i Franciszek to dopuszcza, tyle że powstaje fundamentalne pytanie, czy Kościół musi być na jedno kopyto. Nie było tak przecież „ab Ecclesia condita”, zanim centralizacja osiągnęła szczyt na Soborze Watykańskim Pierwszym: w dogmacie o prymacie i nieomylności papieża, rozumianym potem tak, jakby tylko biskup rzymski był naprawdę biskupem, a reszta to po prostu jego podwładni.
Vaticanum Secundum musiało to potem mocno doprecyzować. Ale przecież – wojował będzie ktoś – nie może być różna tu i tam sama doktryna. Odpowiem tutaj tak: za decyzją lokalnego biskupa, że nikogo z „rozwodników” nie można dopuścić do tego sakramentu, chyba że nowe małżeństwo obywa się bez seksu (a tak stawiają sprawę za Janem Pawłem II przeciwnicy Franciszka) kryje się sporo teologii i antropologii innej od tej papieskiej. 
Gdy jestem przy tym sporze fundamentalnym, pochwalę polskie pisma katolickie zasadniczo propapieskie, które potraktowały poważnie tę rocznicę, powiedziały także, co się Franciszkowi zarzuca. „W drodze” lutowe, „Znak” marcowy, „Tygodnik Powszechny” z datą 11 marca pokazały wspólnie dużą wątpliwość. Mniej więcej taką, jaką wyraził amerykański autor, redaktor naczelny konserwatywnego miesięcznika „First Things” Russel Ronald Reno: „Martwię się o atmosferę dezorientacji i wieloznaczności, która otacza papieża Franciszka. W większości przypadków rodzi ona podziały i konflikt, a nie prowadzi do rozstrzygających i jasnych świadectw jego papieskiej władzy”. No cóż, chyba w tym właśnie rzecz, że Franciszek nie jest zupełnie dyktatorem. Choć czasem on albo raczej jego kurialni współpracownicy zachowują się jakby inaczej. A w ogóle to sytuacja wymaga właśnie ujawniającej podziały dyskusji, bo tylko w niej uda się znaleźć sposób, by natchnąć chrześcijańską wiarą i nadzieją świat laicki tak bardzo od nich daleki. Na koniec jeszcze dwie wypowiedzi w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej, w tamtejszym cyklu wypowiedzi na temat „Czy(m) papież Franciszek odmienił Kościół?”.
Biskup Wiesław Śmigiel, ordynariusz toruński: Niewątpliwie papież Franciszek odmienił Kościół, zresztą jak jego wielcy poprzednicy. Przyszedł przecież z dalekiego kraju, z otrzymanymi charyzmatami i własnym doświadczeniem wspólnoty Kościoła.
Nie można mówić o rewolucyjnej zmianie, która zakłada zerwanie z tradycją, raczej jest to kontynuacja nauczania i misjipoprzedników – św. Jana Pawła II oraz Benedykta XVI. W jednym wszakże przypadku jest to papież zerwania, a mianowicie odcinasię od tryumfalnej wizji Kościoła. 
Po prostu nasz Ojciec Święty nieco inaczej rozkłada akcenty.
Przede wszystkim podkreśla ewangelizację, która jest głoszeniem Dobrej Nowiny. Ponadto zwraca uwagę na peryferie, czylidowartościowanie tego, co słabe, skromne, pokorne, często zapomniane lub zagubione. Stąd troska papieża Franciszka o nowyzapał misyjny, bo poszukiwać, odnajdywać, towarzyszyć i pomagać w powrocie tym, którzy się z różnych powodów zagubili.Papież Franciszek otwiera drzwi Kościoła na poranionych i poszukuje dróg ich powrotu. Stąd troska o duszpasterstwo związków niesakramentalnych. Jest to również papież szerzący Miłosierdzie Boże, w tym nawiązuje do przesłania św. Jana Pawła II. 
Jednak w misji miłosierdzia podkreśla, że jedną z jego istotnych form jest pomoc biednym, zmarginalizowanym i potrzebującym.To papież rozdający chleb ubogim!
A teraz teolog paulin ojciec Michał Legan: „Mam wrażenie, że bardzo wielu z nas, wiernych Kościoła w Polsce, przyjęło prostą strategię: przeczekać, ten pontyfikat, przecież (wkrótce/kiedyś) się skończy… Niektórzy postulują pilne wprowadzenie dogmatu o omylności papieża w samolocie, inni wściekają się za promowanie polityki otwartych drzwi dla uchodźców, środowiska Tradycji nie cierpią Franciszka programowo, obrońcy małżeństwa widzą (niesłusznie) zagrożenie dla dziedzictwa i nauczania JPII. Podczas, gdy angielsko- i włoskojęzyczny Youtube po wpisaniu frazy «papież Franciszek» wyświetla w pierwszych dziesięciu wynikach «podróże apostolskie» i «audiencje środowe», w polskim YT pierwsze dziesięć filmików to montażówki na temat przynależności papieża do masonerii, jego herezji i czci oddawanej lucyferowi. 
Wszystko bzdury, ale popularne bzdury. Jednym słowem: dzieje się dokładnie to, co obiecywał swoim uczniom Jezus Chrystus. Papież Franciszek jest oskarżany, osądzany, odrzucany we własnym domu jak niechciany prorok, obrażany, ignorowany, wyśmiewany i biczowany. Tak właśnie realizuje się najważniejszy rys każdego pontyfikatu – znak sprzeciwu. Od czasów Piotra przybitego do odwróconego krzyża.
Czym Franciszek odmienił Kościół? Sobą. Swoim przenikliwym rozumieniem rdzenia Ewangelii. Papieże nie są od odmienianiaKościoła, bo co (na miły Bóg) może uczynić jeden – nawet tak uprawniony – człowiek wobec tej gigantycznej Instytucji, w której poruszenie kolejnych hierarchicznych struktur i poziomów jest niemalże niemożliwe? Jak przemieniać Kościół sobą uczy nas Franciszek, gdy na oczach całego świata klęka przy kratkach konfesjonału, gdy przytula przeraźliwie zniekształcone twarze, gdy głaszcze jasnogórską ikonę, gdy wybija nas z dobrego samopoczucia i gdy powtarza: miłosierdzie, miłosierdzie!”

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s