Któraś jest w niebie, Boga najbliżej…

Ewangelia Łukasza 1,39-56

Dziś w Kościele Rzymskokatolickim jedno z najważniejszych świąt maryjnych: uroczystość Wniebowzięcia Naświętszej Maryi Panny. Jest ono także w Kościele Starokatolickim Mariawitów, Polskokatolickim, naturalnie mają je dzisiaj prawosławni,  jeżeli stosują kalendarz gregoriański, choć jako pamiątkę jej „zaśnięcia”. W moim Kościele ważność  święta przejawia się w swoistej dwudniowości: jest msza wigilijna i inna w sam dzień, z innymi czytaniami biblijnymi. Wybrałem perykopę ewangelijną z drugiej.
Opowieść o odwiedzinach u krewnej (znacznie starszej, już „posuniętej w latach”, więc pewnie duchowej doradczyni), żony kapłana Zachariasza, przyszłej matki Jana zwanego Chrzcicielem. O także cudownym przyjściu na świat tego dziecka ewangelia ta opowiada trochę wcześniej. Elżbieta wita ją słowami znanymi z katolickiej modlitwy: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona (…). Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”. Uwierzyła w swoje dziewicze poczęcie. I w zaszczyt, że urodzi Mesjasza: pokornej przyszła podobna wiara trudniej niż przyszłaby zarozumiałej. Maria była pokorna, ale w tej ewangelii, socjaldemokratycznej jakby, wypowiada w odpowiedzi słowa rewolucyjne niemal, jak prorokini: o tym, że „Wszechmocny strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych, głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił”.
Maria z Nazaretu to postać duchowo olbrzymia. Choć nierównie wielka dla różnych chrześcijan, tu między katolikami i prawosławnymi a ewangelikami są spore różnice. Już choćby taka, że u protestantów nie ma oczywiście podobnego święta (maryjnych świąt w ogóle raczej nie ma), bo przecież dogmat ten nie ma żadnej werbalnej podstawy w Biblii. Każdy chrześcijanin wierzy, że Matka Jezusa jest już w niebie, ale czy została zaraz po śmierci wzięta z ciałem do chwały niebieskiej, jak sformułował dogmat papież Pius XII? Czyli jakby zmartwychwstała, jak Syn Boży? Teologowie zachodni wymyślili słusznie, że na tamtym świecie nie ma naszego czasu, więc powiedzenie „zaraz po śmierci” właściwie nie ma sensu. Zatem pierwszeństwo nie chronologiczne, ale ontologiczne: bo przecież jest w pewnym sensie bardziej w niebie niż my, bliżej Boga niż my, śmiertelnicy zwykli.
Tu zresztą z tym wzięciem do nieba z ciałem, nie tylko z duszą,  jest pewien problem. Owszem, człowiek jest „duszociałem”, jednością obojga, też tam, w tak zwanych zaświatach. Oczywiście nasze ciała pośmiertne, zmartwychwstałe są inne od ziemskich, co próbowały, opowiadając o Chrystusie zmartwychwstałym, przedstawić ewangelie, ale jak dokonało się konkretnie Jego – a może i Maryi – „powstanie z  martwych”?  Grób Chrystusa był według ewangelii pusty, Jego ciało nie uległo skażeniu rozkładu, czyli zostało przemienione cudownie w tamto niebieskie. W chrześcijaństwie nie tylko wschodnim jest nawet tradycja, że Bogarodzica zasnęła tylko, nie umarła, bo przecież nie ma jej grobu (ślad tej wiary w nazwie święta). Jan Paweł II zauważył jednak, że przecież nawet Syn Boży umarł. Ale jak się owa zmiana ciała odbyła? Mój teologiczny mistrz w „Więzi” Juliusz Eska pytał, jak to jest, że na Całunie Turyńskim widać ślady jakiegoś wydarzenia fotoelektrycznego, przecież to było nadnaturalne przejście do rzeczywistości nadnaturalnej?
Aż tyle różnych myśli o Wniebowzięciu.                       

        

 

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s