Dziesięcioro…

Księga Wyjścia 20,1-17
Perykopa arcyważna, bo to chyba naprawdę taki kodeks etyczny, jakiego w innych religiach i kulturach brak, choć i tam przecież przykazań nie brakowało. A dekalog i zlaicyzowana kultura europejska dzisiejsza? Zapewne i dzisiaj to dla tak zwanego Zachodu nie przeżytek myślowy, choć pewnie raczej bez trzech pierwszych przykazań brzmiących religijnie. Choć można by także im nadawać brzmienie ogólnoludzkie: nie deifikujmy pieniądza i władzy, dbajmy o rytmiczny relaks, także o spojrzenie na nasze sprawy z bardziej wysoka, o zauważanie nieco poważniejsze innych ludzi, bo w nich też jest Bóg. Ego -bożek kolosalny…
Śmiały komentarz Poznanianki do przykazania „nie cudzołóż” lub „nie będziesz cudzołożył”: „Ponieważ istniała zwyczajowa poligamia, tylko stosunek mężczyzny z żoną innego był wiarołomstwem i podpadał pod sankcje karne, podczas gdy kobieta zamężna dopuszczała się cudzołóstwa, ilekroć wchodzi w grę mężczyzna. Wolno stąd wnioskować, że w Starym testamencie cudzołóstwo rozumiano przede wszystkim jako występek żony nie dochowującej wiary swemu mężowi-właścicielowi.” Otóż to! Ale w wersji Księgi Powtórzonego Prawa (5, 6-21) żona nie należy już do mężowego dobytku tak jak wół i osioł.
A oto mój komentarzyk do Dekalogu. Wydrukowałem go kiedyś w „Więzi” i potem w książce „Zdaniem laika”, tymczasem jednak dojrzałem do niejakich zmian. Przyjąłem wtedy wersję w zasadzie katolicko-katechizmową (czyli bez przy- kazania o obrazach, uwarunkowanego historycznie) i przy niej pozostaję, bo Pismo jest święte, co nie znaczy, że takie jest każde jego słowo.
I. Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną. Kontrolujmy się stale: może nasz Bóg jest już w gruncie rzeczy Bogiem cudzym, może nie jest to już ten, którego objawił nam Jezus Chrystus. Może jest Bogiem na nasz własny obraz i podobieństwo, np. na podobieństwo naszej ciasnoty albo też naszego neurotycznego lęku? Czy nie jest to ciągle jeszcze starszy pan z siwą brodą, w jakiego niektórzy z nas wierzyli jako dzieci? Co gorsza, z ogniem gniewu zamiast największej miłości w oczach. Czy w ogóle nasz Bóg jest jeszcze Bogiem naprawdę żywym?
W obu wersjach dekalogu biblijnego (Księga Wyjścia 20 i Powtórzonego Prawa 5) mamy po pierwszym przykazaniu zakaz tworzenia i kultu obrazów. Szanując inne interpretacje, nie rozumiem jednak tego prawa dosłownie. Choć nie neguję w zaparte niebezpieczeństwa ikonolatrii, straszy mnie ono mniej, odkąd znam nieco lepiej prawosławnych, tamtejszą cześć dla ikon. Bałwochwalcy to przecież nie są. Istnieją natomiast w chrześcijaństwie dwie wrażliwości w tej dziedzinie i bardzo dobrze, że tak jest. Na różnorodności zyskuje nie tylko kultura, także w pewnej mierze religia. Ja jestem ciągle w tej mierze raczej protestancki (nawias: cieszyłbym się, gdyby zniknął zwyczaj dodatkowego ubierania Maryi z Dzieciątkiem w korony i królewskie suknie. Przecież jest to faktyczne zasłanianie jej wizerunku, jakieś w praktyce minimalizowanie go). Zastanówmy się natomiast tutaj nad jakimś sensem przenośnym biblijnego przykazania. Odnieśmy go np. do obrazów Boga, jakimi są sformułowania teologiczne: o ileż mniej byłoby sporów i rozłamów, gdybyśmy pamiętali, że owe sformułowania to zawsze tylko nieudolne obrazy Rzeczywistości, a nie ona sama, że zatem z natury rzeczy mogą być różne.
II. Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno. Cytat z „Przygody życia” Luise Rinser, powieści, która dała mi wiele do myślenia: (…) język zrutynizowany, zużyta, zakurzona, stęchła mowa (…). Niektóre wyrazy tego języka powtarzają się za często, jak na mój gust: Bóg, ofiara, miłość, cnota, krzyż, cierpienie, pokora. Nie znaczy to, że odczuwam wstręt do tych słów. Lecz mieszczą one w sobie wszystkie tajemnice i aczkolwiek pojmuje się je zaledwie w postaci domysłów, nie można używać ich tak sobie zwyczajnie, jak wymawia się np. słowa: ścierka, szczotka, łóżko czy samolot (…) To wszystko, w czym byłam biegła, przez swoje spowszednienie stało się niezrozumiałe.
Cenne jest to wyznanie bohaterki powieści. Nie będziesz używał imienia Pana Boga… Nie mówiło się o Nim wcale, teraz jest na ustach wielu, z politykami na czele. Opłaca się to im, tylko czy na pewno w niebiesiech.
III. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. W Dekalogu biblijnym jest to oczywiście szabat, sobota. Szanując inne zwyczaje, czcimy jednak jako cotygodniowe święto niedzielę jako dzień Zmartwychwstania. Niemniej nie wybór dnia jest tu najważniejszy, ale to, żeby w ogóle były stale takie dni w naszym życiu. Dni, w których jesteśmy beztroscy, odprężeni, weseli. Czy wolno w niedzielę pracować? Zapytajmy może raczej, czy wolno w niedzielę być ponurym, zatroskanym codziennością. Oczywiście nie jest to propozycja nowego jurydyzmu: nie lansuję idei śmiechu na komendę! Po prostu zastanawiam się nad tym, jak moglibyśmy autentycznie przeżywać ów dzień niepowszedni.
IV. Czcij ojca swego i matkę swoją. Dziesięcioro…Z ojcami gorzej, bo lubią przecież odchodzić w całkiem siną dal. Czy dzisiaj, w rodzinach partnerskich, tak samo często, jak dawniej? Bo przecież na mojej codziennej trasie do pracy, gdzie jest po drodze przychodnia lekarska, widzę tylu młodych ludzi z wózkami, czasem z dwójką potomstwa. Czcij poza tym również dzieła poprzednich pokoleń, także idee, którymi żyły. Nie depczcie przeszłości ołtarzy, choć sami macie doskonalsze wznieść – napisał Adam Asnyk. Z czasem zresztą zrozumiesz, że doskonałość ta jest względna: historia kultury zna już tyle powrotów! Tak jak poszczególny człowiek dochodzi nieraz do wniosku, że jego rodzice mieli rację w niejednym, tak i każde pokolenie przeżywa swoje rewaloryzacje.
V. Nie zabijaj. Bądź konsekwentny: czy można na przykład być bardzo liberalnym wobec tzw. przerywania ciąży, jeśli się rygorystycznie zabrania eutanazji? Odpowiesz, być może, tak jak ja – że nie. Twoja wrażliwość moralna w tych sprawach musi jednak również przejawiać się jakoś w sprawie kary śmierci i udziału w wojnie. Dla wielu ludzi o innej tradycji etycznej dopiero wtedy staniesz się w pełni wiarygodny.
VI. Nie cudzołóż. Najkrótsza recenzja ze „Scen z życia małżeńskiego”, serialu według powieści Bergmana : olbrzymie łóżko niemal wypełniające ekran. Trochę tak, jak w niektórych tradycyjnych ujęciach teologii moralnej. Nihil novi sub Jove. Łożnica wciąż na piedestale.
VII. Nie kradnij. Etyka zawodowa, obywatelska: ileż może tu zdziałać Kościół! Siódme przykazanie niby zaraz po szóstym, a w duszpasterstwie jakby sto mil po nim. Podatki: który spowiednik pyta o nie jak o regulację poczęć? Trzeba tu czasem naprawdę heroizmu, by nie dać się zdemoralizować – ale któż jest powołany do heroizmu, jeżeli nie chrześcijanin?
VIII. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Przykazanie to – i w Biblii, i w katechezie – brzmi tak właśnie. Czyli że przykazaniu rozumianym potocznie jako „nie kłam” najważniejsze jest, by nie krzywdzić bliźniego. Oczywiście, wierność prawdzie sama przez się jest wartością, lecz przecież nie absolutną. Pamiętając o tym sensie biblijnego zakazu, nie będziemy sobie zaprzątali głowy problemami w rodzaju, czy walcząc o dobrą sprawę (np. z okupantem), można okłamywać policję w czasie tzw. przesłuchania, a zajmiemy się raczej np. kwestią, ile razy mówimy prawdę przeciw bliźniemu swemu, obgadując go na prawo i na lewo.
IX . Nie pożądaj żony bliźniego swego. Jest taki szmonces ironiczny: Icek pyta rabina, jaka musi być żona. Ładna? – Niekoniecznie. Mądra – Nie zawadzi, ale obejdzie się. A zatem dobra? – Przydałoby się, oczywiście, ale i to nie jest konieczne. Obowiązkowo natomiast musi być cudza…
X. Ani żadnej rzeczy, która jego jest. Z takiego pożądania brały i biorą się też różne wojny. Zawsze zazdrość piekielna, że on ma, a ja nie.
Dzisiejszy wpis na trochę ostatni: trzeba czasem odpocząć.

 

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s