Żona Lota słupem soli? Numer „Znaku” bardzo wart czytania!

Księga rodzaju 19,15-29
Kara Boża spada na Sodomę i Gomorę, miasta, w których szerzy się rozpusta, szczególnie homoseksualna. W opisanym wcześniej przykładzie męska ludność Sodomy chciała zgwałcić dwóch podróżnych przyjętych gościnnie przez bratanka Abrahamowego Lota. Ci jednak okazują się udających ludzi aniołami, ratują go w tej opresji, a potem w następnej, kiedy to Jahwe miał spuścić na rozpustne miasto „deszcz siarki i ognia”. Każą mu wtedy opuścić zagrożone okolice wraz z żoną i córkami. I tu ten dziwny szczegół: uchodząc, żona Lotaobejrzała się wstecz i stała się słupem soli. Kara Boża za nic? Biblia Poznańska tłumaczy to tak, że ów gest pani Lotowej oznaczał„zwlekanie z opuszczeniem miasta, zapewne kobieta ta była bardzo przywiązana do mienia, skazanego teraz na zagładę”. Potem, że „śmierć jej mogła nastąpić z żalu i przerażenia”. W końcu najważniejsze, że nastąpiło może „ludowe powiązanie postaci żony Lota z jakąś skałą solną, widniejącą w okolicy Morza Martwego”.
I teraz mój komentarz biblistyczno-praktyczny: bez takiego przypisu opowieść Pisma Świętego budzi spore wątpliwości, muszą być komentarze wyjaśniające, nie ma rady, tekst sam się nie obroni! Napisałem to do braci ewangelików: rozumiem, że chcą zachowywać w swoich wydaniach konfesyjną neutralność, nie chodzi mi o żadną apologetykę wyznaniową, wyłącznie o zwyczajne tłumaczenie podobnych dziwności. Obraz Boga okrutnego bez granic nie jest nikomu na nic potrzebny.
Czytam nie tylko Biblię i innych do lektury zachęcam. W „Znaku” lipcowo-sierpniowym ważnych tekstów sporo. Polecam tu dzisiaj rozmowę Szymona Łucyka z filozofem francuskim Jean-Luc Marionem. Ciekawą już przez to samo, że uczony jest praktykującym katolikiem, co dzisiaj w tej grupie zawodowej raczej chyba nieczęste. Autor rozwija tezę, że „kiedy przeciwstawiamy wiarę i religię rozumowi, popełniamy błąd, ponieważ mamy namyśli jedynie rozum naukowo-techniczny, który stanowi tylko ograniczoną część racjonalności. Istnienie tego, co nazywamy naukami humanistycznymi, pokazuje, że istnieje więcej racjonalności, niż wyobrażali sobie klasyczni filozofowie”. Ale dalej na przykład takie twierdzenie: „We Francji jest całkiem jasne, że projekt społeczeństwa laickiego już się wyczerpał. I właśnie dlatego, że społeczeństwo nie jest już świeckie [czyli jakie? – słówko «nie» niepotrzebne? – JT], państwo musi pozostać laickie i neutralne w kwestiach religijnych. Prawdziwym zagrożeniem nie jest dziś sekularyzacja, ale coś innego: to, że nie wiemy jeszcze, czy siły religijne w społeczeństwie francuskim będą mogły rozwijać się w pozytywny sposób, a więc czy nie usuną się w fundamentalizm. Naturalnie sytuacja w Polsce jest całkiem inna niż we Francji. Jednak i tu, i tam można obawiać się sytuacji, w której państwo byłoby religijne, a społeczeństwo – pozbawione religii”. Stanowisko Mariona jest, streszczając, takie: religie nie zanikają bynajmniej, widać to także na ulicach miast francuskich, gdzie widać coraz więcej procesji i pielgrzymów, także księży chodzących w sutannach, nie „w cywilu”. Problemem jest natomiast przemoc ludzi powołujących się na religię, „dżihadystów”: jednak niesłusznie, autor podkreśla to mocno. Nie zarzuca takich skłonności oczywiście dzisiejszym chrześcijanom, ale można wyczytać u niego także troskę o nich. O katolików, przede wszystkim polskich: o to właśnie, żeby nie było tak, że „państwo jest religijne, ale społeczeństwo pozbawione religii”. Taki też jakby fundamentalizm religijny, tyle że państwowy. W świątyniach coraz puściej.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s