Ewangelia Mateusza 23,2-4
„Na katedrze Mojżeszowej zasiedli znawcy Pism i faryzeusze. Wszystko więc, cokolwiek by wam powiedzieli, czyńcie i zachowujcie, według czynów ich jednak nie postępujcie, mówią bowiem, a nie czynią. Wiążą brzemiona ciężkie [ i trudne do udźwignięcia] i wkładają na barki ludzi, a sami nawet palcem nie chcą ich dotknąć” (Ekumeniczny Przekład Przyjaciół). Słowo „katedra” kojarzy się chyba częściej z główną świątynią diecezji, a nie z miejscem, na którym zasiada profesor, choć o ten drugi typ nauczania tu raczej chodzi. Choć nie całkiem, bo znawcy Pism („uczeni w Piśmie”) i faryzeusze nauczali trochę jak biskupi: o tym, jak żyć. To mi się kojarzy znowu ze sprawą rozwiedzionych. Chyba jednak niesprawiedliwie, bo przecież obrońcy tradycyjnej doktryny prawnej, tej bez żadnych wyjątków, krytykujących tu nieraz otwarcie papieża Franciszka za jego adhortację „Amoris laetitia”, raczej rzadko łamią we własnym życiu owe prawne reguły. Słowa te można odnieść natomiast do księży pedofilów. Ale i do wszystkich duchownych, oczywiście nie tylko rzymskokatolickich, nauczających zasad we własnej praktyce życiowej łamanych.