Ewangelia Mateusza 6, 24-34
„Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi”. Słowa niemal skrzydlate, jeden z ważnych obrazów ewangelijnych. Kiedyś za głębokiej „komuny” cenzura chciała je wyciąć z drukowanego tekstu biblijnego, bo miałby utrudniać tak zwany wyścig pracy, demobilizując w tej mierze czytelników.
Sensu logionu nie trzeba chyba wyjaśniać: nie jest to wezwanie do lekkomyślności ani tym bardziej do lenistwa, nie żadne z goła potępienie roztropności, tylko nadmiernej „ciężkomyślności”. Ideałem moralnym nie jest „niebieski ptak”, jak się określa(ło) człowieka nieprzejmującego się niczym poważnym (na przykład płaceniem alimentów), ale ptak niebieski, czyli ktoś, kto też na przykład naruszy swój fundusz „na czarną godzinę”, gdy dowie się, że ktoś inny jest teraz bez grosza.