Ewangelia Marka 9,14-29
Obszerny opis uleczenia opętanego. Objawy były takie, że chłopiec był niemy i głuchy, a poza tym rzucał się i pienił, zgrzytał zębami i drętwiał. Przyszło mi do głowy, że to mogła być po prostu epilepsja, czyli jednak choroba „naturalna”, a potwierdziła to w przypisie Biblia Poznańska. Ba, w samym tekście odpowiedniej relacji Mateusza (17,14-21) chłopak nazwany jest właśnie tak, epileptykiem! Choć tamta wersja też sugeruje oczywiście, bo taka była epoka, „nadnaturalność” przypadku. Co więcej jeszcze, jeśli to były zjawiska naturalne, to może inne „opętania” również. Tym bardziej, że w tekście dzisiejszym niemota i głuchota, kalectwo równie zwyczajne, nazwane jest: „ma ducha niemego”. Tak rzecz określił jego ojciec, ale ewangelista też tu widzi „ducha nieczystego”, co więcej, sam Jezus wyrzucając go mówi doń: „duchu niemy i głuchy”. Można to wyjaśnić w ten sposób, że On jako człowiek mówił, ale i myślał w niejednej „ziemskiej” sprawie po „ziemsku”, czyli zgodnie z epoką, ale spróbuję skomentować inaczej. Jezus mógł wiedzieć więcej niż ludzie tamtocześni, ale nie czuł się w obowiązku oświecać ich naukowo. Szczególnie, że z punktu widzenia religijnego każde ludzkie nieszczęście jakoś pochodzi od Szatana.
Tyle tylko, że jak twierdzę uparcie, dużo wyraźniej, bo to potworność o wiele większa, pochodzi od niego na przykład ów dzisiejszy nurt islamu tak agresywny morderczo. A to skojarzyło mi się z książką, którą właśnie czytam: Joanna Petry Mroczkowska, „Bóg, islam i ojczyzna”. Rzecz wydana niedawno przez Znak na stulecie śmierci bł. Karola de de Foucauld, który miał z tamtą religią związki bardzo silne. Owszem, zamordowali go ludzie wyznający islam, ale z innymi przyjaźnił się serdecznie, wręcz przyjął z powrotem chrześcijaństwo, wktórym był wychowany, jakoś poprzez religię proroka Muhammada. Reklamuję tutaj wymienioną książkę, bo dostarcza ona bardzo wiele wiadomości nie tylko o Karolu, także w ogóle na temat dialogu z islamem: dużo tu na temat podobnych inicjatyw, sporo o wybitnej postaci francuskiej, Ludwiku (Louis) Massignon, ogromnie w ten dialog zaangażowanej.