Wpis na środę 8 lutego 2017 r.
Księga Rodzaju 2,9.16-17
„Jahwe–Bóg sprawił, że z ziemi wyrosły różne drzewa o pięknym wyglądzie i smacznych owocach; także drzewo dające życie – w środku ogrodu – i drzewo dające wiedzę o dobru i złu. I przykazał mu Jahwe–Bóg: – Możesz jeść do woli ze wszystkich drzew ogrodu, ale z drzewa, które daje wiedzę o dobru i o złu, jeść nie będziesz! Gdybyś z niego zjadł, czeka cię pewna śmierć!”(Biblia Poznańska).
Można komentować arcybuntowniczo: już na samym początku Pisma Świętego jakiś tępy zakaz! Albo o wiele spokojniej: człowiek otrzymał „wiedzę o dobru i złu”, czyli jasną świadomość etyczną, której nie miał, gdy jeszcze nie przekroczył stanu naturalnej zwierzęcej niewinności. Że zaś to stało się, gdy dokonał wyboru błędnego, to inna sprawa. Ale jest też interpretacja, którą znalazłem w „Katolickim komentarzu biblijnym” (dzieło zbiorowe, tłumaczenie również). Przeczytałem tam, że „»poznanie« ma w języku hebrajskim charakter doświadczalny i relacyjny – nie jest wiedzą czysto intelektualną. Spożycie owocu z drzewa udzieliłoby w ten sposób władztwa nad życiem i autonomii, które nie są odpowiednie dla stworzenia ulepionego z prochu ziemi. Gdyby do tego doszło, człowiek przestałby być istotą skończoną i jedynie ludzką”. Co do poznania, to rzeczywiście rzeczownik ten ma sens w tym języku praktyczny: tak jak poznać kobietę, to mieć z nią relację seksualną. Co zaś do naszej ziemskości, to w tejże potężnej księdze Wydawnictwa „Vocatio” wyczytałem też, żeśmy ziemscy z samej nazwy naszej „człowiek”, którą można by tłumaczyć „stworzenie z ziemi”. Tak, ziemianami całą parą (parą, bo też mężczyzną i kobietą…) jesteśmy, choć również niebianami cokolwiek, bośmy stworzeni na obraz Boga. Choć jest tym obrazem w absolutnej pełni tylko Jezus z Nazaretu.