Czy możliwe są spory na chłodno? Ks. Heller o teologach i teorii ewolucji

1 List do Koryntian 1,11-13
„Zostałem bowiem powiadomiony o was, bracia moi, przez tych od Chloe, że są wśród nas podziały. A chodzi mi o to,  że mówi się wśród was: ja jestem Pawła, ja Apollosa, ja Kefasa, a ja Chrystusa. Czyż Chrystus jest podzielony? Czy Paweł za was został ukrzyżowany lub też w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?” (Ekumeniczny Przekład Przyjaciół).
Spory, podziały, kłótnie: można rzec, że nic dziwnego, że były także w Kościele właściwie od początku. Bardzo trudno różnić się jedynie poglądami, zupełnie na zimno, bez niedobrych emocji. Spora bywa w tym rola większych indywidualności: do Kefasa, jak tu nazywa Piotra Paweł, doszedł inny przywódca, właśnie autor listu, ale też potem Apollos – i pojawiają się ludzie, którzy przyznają się tylko do jednego, drugiego albo trzeciego. Paweł za takie dzielenie się nie oskarża siebie ani tamtych dwóch i może oni sami nie byli wcale winni, autorytety ich były w tym przypadku nadużywane – ale w innych przypadkach bywało w Kościele inaczej. Nawet papieże i antypapieże… Ale nie jest wcale łatwo mieć własne zdanie i przy nim obstawać, nie zagrażając tym świętej jedności. Lektury, przede wszystkim ks. Michał Heller. Bardzo to sympatyczny duchowny i oczywiście bardzo uczony. Kosmolog sławy światowej, ale też filozof – i teolog. Objawiło się to drugie najwyraźniej w „Tygodniku Powszechny” w podwójnym numerze noworocznym.
Skrytykował tam autor dzisiejszą teologię katolicką, między innymi polską. Nie zdołała ona przeniknąć do współczesnej kultury, a to dlatego, że przejawia minimalne zainteresowanie naukami przyrodniczymi. Według ks. Hellera to one są dzisiaj spadkobierczyniami wielkiej myśli greckiej, jej racjonalności, której brakuje dzisiejszej teologii. „To one dyktują obecnie standardy racjonalności, a refleksja filozoficzna, jaka towarzyszy naukom, stara się te standardy właściwie odczytać i zinterpretować”.
Początkowo wydawało mi się, że autor przecenia znaczenie owych nauk dla myśli teologicznej. O wiele ważniejsze są tu przecież nauki humanistyczne. Na szczęście ktoś mi podarował pod choinką książkę pod tytułem „Sens życia i sens wszechświata. Studia z teologii współczesnej” (Copernicus Center Press, Kraków 2014).
Natrafiłem tam najpierw na kwestię teorii ewolucji, wobec której wielu teologów i jeszcze większa część duchownych przejawia ciągle zastanawiający opór. A przecież, po pierwsze, z najnowszych dokumentów Stolicy Apostolskiej wynika, że teoria ta nie jest sprzeczna z żadną prawdą wiary chrześcijańskiej i chrześcijaninowi wolno ją uznawać: po drugie, nie jest hipotezą w sensie zawierania wielu twierdzeń niepewnych. Jest „naukową teorią. Wyrażenie «teoria» w nauce jest wyrażeniem nobilitującym. (…) Jest logicznie powiązanym układem faktów doświadczalnych, praw przyrody i hipotez wyjaśniających”.
Czytając książkę napisaną bardzo dobrze, choć dla mnie trochę za trudną, notowałem sobie myśli nowatorskie. I wiadomości. Na przykład: „Św. Augustynowi teologia zawdzięcza bardzo nowoczesną zasadę hermeneutyczną: jeżeli pojawia się sprzeczność pomiędzy Biblią a dobrze ustaloną prawdą naukową, to – wobec interpretacyjnej wieloznaczności tekstów biblijnych – pierwszeństwo należy przyznać prawdzie naukowej i wybrać taką interpretację tekstu biblijnego, by pozorna sprzeczność znikała”. Brzmi to rewolucyjnie, chyba że przypomnimy sobie problem geo- czy heliocentryzmu. No że płynął przedtem długi czas, gdy było przeciwnie: każda nauka była teologii służką, łącznie przede wszystkim z filozofią.
Nastąpił długowieczny rozłam między myślą świecką a religijną, który teraz ludzie w rodzaju ks. Hellera próbują anulować.
Niełatwo mi jednak jego wywody zreferować, bo brakuje mi porządnego zrozumienia tego, czym jest np. teoria kwantów. Chyba natomiast pojmuję Hellerowy problem fundamentalny. Uczony nazywa go kwestią: naturalistyczny monizm (żaden „pierwiastek nadnaturalny” nie istnieje) czy dualizm („pierwiastki” są dwa). Albo może też raczej jeden, ale przy założeniu,
że Bóg jest twórczo „immanentny we wszystkich naturalnych procesach, nie naruszając ich integralności i autonomii”. Nie jest to zresztą teza rewolucyjna: mówi już się dzisiaj przecież, że Bóg nie stworzył człowieka osobnym aktem. ale ujęta filozoficznie. Wyewoluowaliśmy po prostu! Bóg stworzył świat o wiele mądrzej niż myśleliśmy. Od razu dał mu motor, nie musi jego rozwoju popychać.
Znowu zawieszam pisanie na trochę.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s