Ewangelia Marka 3,13-19
Powołanie Dwunastu, zatem ich wyliczanie – i tu brat Szymona Piotra ląduje dopiero na czwartym miejscu, po Jakubie i Janie, tak jak też w Dziejach Apostolskich. Budowałem między innymi na tym przypuszczenie, że w owym sztabie Jezusowym przegrał konkurencję z tamtymi braćmi, przede wszystkim ze znakomitym Janem, dzisiaj jednak jestem bardziej ostrożny w takich przypuszczeniach w dziennikarskim stylu. Sprawę roli Andrzeja omawia obszernie arcybiskup prawosławny Jeremiasz i nie jest skłonny do podobnej hipotezy („Dwunastu apostołów. Pod redakcją Jana Turnaua”, Znak 2002). Napisał: „Długi pobyt Andrzeja Apostoła na terenach leżących daleko od basenu Morza Śródziemnego [przypuszcza się, że mógł zawędrować ewangelizacyjnie aż na tereny przyszłej Polski] może tłumaczyć, dlaczego Marek umieszcza go w spisie Apostołów dopiero na czwartym miejscu. Kiedy pisał swą Ewangelię, Andrzej mógł być daleko, więc piszący nie pamiętał dobrze jego roli wśród Apostołów. Z kolei to, że Jan podaje tak wiele szczegółów o św. Andrzeju, dałoby się wytłumaczyć jego działalnością w Achai pod koniec I wieku. Piszący swą Ewangelię Jan był wtedy stosunkowo blisko (w Efezie)”. Pozostaje pytanie, czemu ten sam Łukasz umieszcza w swoich Dziejach Andrzeja na miejscu czwartym, gdy w Ewangelii na drugim. Zamyślam się nad tym wszystkim dalej.
Lektury. Oktawa Modlitw o Jedność Chrześcijan, więc pasuje mi lektura książki „Drogi chrześcijaństwa” (Wydawnictwo Jacek Santorski and Co, patroni medialni „Więź” i „Jednota”, Warszawa2008). Rzecz znakomita! Dzieło zbiorowe ze wstępem Adama Aduszkiewicza, potem towarzystwo wielowyznaniowe: katolicy „rzymscy”, prawosławny, luteranie, reformowani, ale też dwóch autorów spoza religijnego kręgu, raczej agnostycy. Ksiądz Hryniewicz jak zawsze genialny. A w kalendarzu ekumenicznym warszawskim dzisiaj nabożeństwo u metodystów przy Mokotowskiej 12, jutro u mariawitów przy Wolskiej 186. Godzina 18, ale w niedzielę w katedrze rzymskokatolickiej na Pradze już o 16-ej: to będą nieszpory, nie msza, jak bywało dawniej, bardzo słusznie. Wobec rzymskokatolickiej (zresztą tym bardziej prawosławnej) zgody na interkomunię nie wypada gościć u siebie innych chrześcijan i odmówić im duchowego posiłku. Bywa natomiast od dawna, choć nie u prawosławnych, „interhomilia”, wymiana kaznodziejów i tu mój Kościół, także polski, nie ma oporów. Niestety z powodu choroby moje uczestnictwo w tych nabożeństwach będzie bardzo ograniczone.