Księga Zachariasza 12,10-11;13,1
Psalm 63,2-6.8-9
List do Galatów 3,26-29
Ewangelia Łukasza 9,18-24
„Historia krzyżami się mierzy” – komentowała piosenka o Monte Cassino. Chodziło tam o poległych na wojnie, ale dzieje ludzkości są w ogóle naznaczone w ten ponury sposób. „Ils naquirent, ils souffrirent, ils mourirent”, czyli „Urodzili się, cierpieli, umarli” – przedstawia powiedzenie francuskie niedolę człowieczą. W Księdze Zachariasza napisano o pewnym losie opłakanym: „Na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem wyleję ducha łaski przebłagania. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak boleje się nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak płacze się nad pierworodnym.” Ale „wytryśnie źródło na obmycie grzechu i zmazy”. Któż to ten tajemniczy męczennik? Biblia Poznańska wyklucza różne tłumaczenia, kojarzy tu tylko Izajaszową postać sługi Jahwe. Ewangelia Jana kojarzy z tamtym obrazem przebicie boku Ukrzyżowanego. W dzisiejszym tekście Łukaszowym Jezus mówi, że Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć, a my powinniśmy nosić co dzień swój krzyż, w ten sposób Go naśladować. Mamy jednak pomoc w Bogu, ucieczkę w cień Jego skrzydeł – pociesza Psalm 63. Paweł zapewnia, że jesteśmy przez wiarę synami Bożymi w Chrystusie Jezusie. I to wszyscy: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety”, bo w Nim jesteśmy kimś jednym. Gdyby tak jednak było nie tylko w oczach Boga, gdybyśmy tak się widzieli nawzajem, byłoby nam nieporównanie łatwiej krzyże nasze dźwigać. Cóż, kiedy „homo homini lupus sapiens”…
Lektury. Polecam tutaj powieść „Trzydzieści srebrników”, w której jest taki passus: „Nie ma chyba drugiej podobnej twarzy, która u tak różnych ludzi na wszystkich kontynentach tyle razy poruszyłaby wyobraźnię, a dokładnie ten ludzki przymiot, dzięki któremu człowiek jest już nie tylko ssakiem, lecz także człowiekiem: sumienie. Oblicze Nazarejczyka, tak jak je widziała, stworzyła, wyraziła i zachowała ludzkość, jest wizją sumienia (…). W wielkim gabinecie figur woskowych potrzebna była pewna twarz, pewne oblicze, w które ludzkie poczucie winy wpisze rysy miłosierdzia, litości i współczucia.” Napisał pisarz węgierski Sándor Marai (1900-1989) tłumaczyła pięknie Irena Makarewicz, wydały „Zeszyty Literackie”. Polecam!
I „zapodaję”, że w czerwcowym „W drodze”, które zachwaliłem, bo wydrukowało trzy bardzo odważne teksty na temat transseksualistów, także dwa podobne o aborcji: dominikanina Roberta Plicha i świeckiego katolika Marka Andrzejewskiego. Obaj wypowiadają się za utrzymaniem obecnego kompromisu prawnego, tak krytykowanego z obu stron. Ks. Plich pisze jednak poza tym, że „aborcja byłaby moralnie dopuszczalna jedynie wówczas, gdyby istniała absolutna pewność, że ludzki embrion nie jest człowiekiem”. Myślę, że problem jest źle postawiony: mamy już absolutną pewność, że to życie ludzkie, ale czy zaraz człowiek w sensie ludzkiej osoby?