Księga Izajasza 25,8
„Wtedy Pan Bóg otrze łzę z każdego oblicza.”
Eschatologiczna nadzieja jest matką mądrych, którzy nie czekają, aż inni sami się uszczęśliwią, i przyśpieszają nadejście Królestwa wszelkich łez ocieraniem. Czasem wystarczy bliźniemu jedno dobre słowo, by podtrzymać go na duchu. Coś jeszcze o łzach: opowiem o sobie. 70 lat temu, I klasa gimnazjum i liceum Stefana Żeromskiego w Jeleniej Górze: mały Jaś nie daje sobie rady z silniejszymi kolegami, ląduje stale na podłodze, koleżanka nazywa go cielakiem. Raz nawet interweniowała w jego obronie nauczycielka, co go zaskoczyło i wzruszyło aż do płaczu, a ona uznała to za skutek tamtego dokuczania i zawstydzała kolegów jeszcze mocniej.
Lektura wczorajsza: „W drodze” już grudniowe, a tam parę tekstów teologicznych, na temat samego Jezusa. Świecki teolog Roman Zając napisał tak: „Należy domniemywać, że pod względem biologicznym Jezus miał takie samo ciało, jak inni mężczyźni. Posiadał więc także męskie narządy płciowe. Wiemy zresztą, że zgodnie z przepisami prawa żydowskiego, kiedy skończył osiem dni, wycięto Mu część napletka (który później był rzekomo przechowywany jako relikwia we włoskim mieście Calvata). Na wielu obrazach Maryja wskazuje dłonią na płeć Jezusa. co – w intencji twórców – miało dowodzić prawdziwości Jego człowieczeństwa. To, co teraz piszę, może niektórych zgorszyć, ale Jezus z pewnością miewał także erekcje i odczuwał pociąg płciowy. Skoro był prawdziwym człowiekiem, ze wszystkimi tego konsekwencjami, miał także zewnętrzne cechy płci i był istotą seksualną. Oczywiście prawdziwy mężczyzna potrafi nad swoimi popędami panować i odpowiednio je ukierunkować, dlatego wszelkie bajki o rzekomo bujnym życiu erotycznym Jezusa należy potraktować właśnie jako czyste fantazjowanie.” Bardzo mądre słowa.