Święty, co świeci innym, ale przedtem adwent

Księga Izajasza 49,1.6
„Wyspy, posłuchajcie mnie! Ludy najdalsze, uważajcie!(…)I rzekł mi: To zbyt mało, że jesteś mi sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela. Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi.” (Biblia Tysiąclecia)
To czytanie ze Starego Testamentu wybrano na dzisiaj, bo nadeszło – po wczorajszym początku adwentu, także u luteran – święto apostoła Andrzeja. Dano do wyboru z powyższym Izajaszowym fragment Listu Pawła do Rzymian 10,9-18, w którym czytamy: Wszak mówi Pismo: «Żaden kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony». Nie ma różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich.” Oraz Mateuszową (4,18-22) opowieść o powołaniu dwóch rybaków, Szymona zwanego Piotrem i brata jego Andrzeja, którym powiedział Jezus, że uczyni ich rybakami ludzi.
Takimi rybołówcami byli wszyscy Dwunastu, potem i inni apostołowie: Paweł, Barnaba, także Jakub, brat Pański. On chyba nie z Dwunastu, nie syn Alfeusza, a miał misję lokalną, przypisuje mu się zwierzchnictwo nad Jerozolimą i w ogóle ziemią żydowską, prekursorstwo tzw. judeochrześcijaństwa, które dzisiaj ma jakieś przedłużenie w państwie Izrael. Niektórzy inni wyszli misyjnie daleko w ówczesny świat. O Piotrze wiadomo z różnych źródeł, że dotarł aż do Rzymu, gdzie obaj z Pawłem tworzyli Kościół, który dzisiaj papieża ma za biskupa. Jan udał się pewnie do Azji Mniejszej, poza tym inna tradycja przypisuje mu napisanie księgi Apokalipsy na wyspie Rodos, a niektórzy bibliści sugerują jakieś jego związki z Samarytanami, na co wskazywałaby ewangelijna perykopa o niewieście z tamtego narodu. Marek poszedł do Aleksandrii, Tomasz aż do Indii? Wszystko jest możliwe. Podróżowano wtedy nieraz, choć pociągi nie chodziły, a dzisiejszy patron mógł zawędrować daleko na północ, „światło dla pogan” niosąc, od Greków zaczynając.
Skąd jednak w ogóle przypuszczenia, że był misjonarsko wszędobylski? Co wiemy o nim z samej Biblii? Najpierw to, że – jeśli Piotr, to i on – był synem Jony (czyli Jonasza) lub też Jana, bo ze względu na podobieństwo obu tych imion (pierwsze było swoistym skrótem drugiego) Ewangelie Mateusza i Jana nieco inne przypisują im „otczestwo”. Pochodził Andrzej z Betsaidy, mieszkał w Kafarnaum, gdy został właśnie „ludziołówcą”. Był uczniem Jana Chrzciciela, poszedł za Jezusem usłyszawszy Janowe „Oto Baranek Boży”. Znalazł też wtedy Piotra i przyprowadził go do Jezusa mówiąc: „Znaleźliśmy Mesjasza”. Taki opis okoliczności powołania obu jest oczywiście różny od tego u synoptyków – ale nie jedyna to między nimi różnica. W sprawie Andrzeja nawet i synoptycy nie są całkiem zgodni: u Mateusza i Łukasza na liście apostołów Andrzej jest drugi zaraz po Piotrze, u Marka dopiero czwarty po Jakubie i Janie, tak jest też w Dziejach Apostolskich. Przypadek? Chyba tam taki szczegół nie był bez znaczenia, choć dziwne jest, że Łukasz, autor także Dziejów, ma u siebie różną kolejność. Synoptycy są natomiast zgodni w swoistym dezawansowaniu Andrzeja, gdy opisują scenę Przemienienia: występuje On tam tylko z Piotrem i tamtą parą synów Zebedeusza. Tak jest u Mateusza i Marka, Łukasz nie wymienia tych uczniów po imieniu. Może jestem nudziarzem, pedantem, ale daje przecież do myślenia fakt, że „filarami Kościoła” są według Pawła Piotr i Jan, nawet na pierwszym miejscu brat Pański Jakub spoza Dwunastu (awans neofity kolosalny), a nie Andrzej, którego nie bez racji nazywa prawosławie pierwszym powołanym.
Dość jednak hierarchizacji, wracam do Andrzejowej swoistej grecyzacji. U Jana (12,20-22) czytamy, że jacyś Grecy chcieli zobaczyć Jezusa, więc o kontakt z Nim poprosili Filipa, ten zabrał Andrzeja i dopiero z nim (jako bliższym Jezusowi?) idzie do ich Mistrza. Nieekscytująca jest to biblijna, oparta jednak na przekazach pozabiblijnych, podstawa do późniejszego przekonania, że Andrzej ruszył na północ. Taka jest hipoteza prawosławna, która go czyni założycielem kościelnej stolicy konstantynopolskiej, a arcybiskup Jeremiasz przedstawił kiedyś w „Wyborczej” (17 marca 2001) jego przypuszczalną drogę przez przyszłą Polskę aż do Szkocji nawet. Niech zatem wszyscy dzisiejsi Andrzejowie chrześcijanie staną się nosicielami Ewangelii, zawsze oczywiście z krzyżem, nigdy z żadnym mieczem, amen.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s