Co właściwie możemy stracić? Z prezydentem święta komunia oczywista

Ewangelia Mateusza 16,25-26
Jest w dzisiejszym tekście biblijnym problem translatorski: jak tłumaczyć słowa Jezusa o czymś, co można stracić, gdy się będzie za bardzo dbało o jego zachowanie, bo jest to coś bezcennego, czemu nic się nie równa. Tysiąclatka tłumaczy to używając dwóch słów polskich, „życie” i „dusza”: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” Rzecz jednak w tym, że w oryginale greckim jest jeden i ten sam termin „psyche”. Chyba powinienem napisać, że nie ma tu rozróżnienia na śmierć fizyczną i moralną, tak dla nas oczywiste dzisiaj. Powiedziane jest, jaka postawa moralna zapewnia zbawienie i tyle. Trzeba też dodać, że w Biblii nie mamy właściwie platońskiego dualizmu duszy i ciała, bardzo rzadko pojawia się pojęcie duszy nieśmiertelnej, czekającej na nowe, lepsze ciało. Ale to już raczej sprawa osobna, do której kiedyś wrócę.
Póki co, taki mój komentarz do wczorajszej mszy w kościele sióstr wizytek, o której jest cenna informacja w dzisiejszej „Wyborczej”. Nie, nie wypisuję się z mojego Kościoła. Nieczęsto było przecież tak, że podobały mi się wszystkie wystąpienia moich biskupów, nawet papieży. Ludziom wydaje się, że rzymskokatolicki Kościół jest jak armia: marszałka się słucha i cześć. Owszem, były okresy mnożenia potępień, mądrzy teologowie musieli czekać bardzo długo na rehabilitację, ale od pół wieku jest lepiej, mamy świętego Franciszka. Także nie rozpaczam nad Polską. Owszem, coś bardzo złego dzieje się teraz z większością Episkopatu, marzy mu się sojusz ołtarza z tronem, jakby biskupi nie wiedzieli, że skutki takich związków nigdy nie były dla Kościoła dobre. Ale pamiętam świetnie, jak wielki prymas Wyszyński zakazał księżom pisywać w mojej katolickiej „Więzi”, bo paru z nich bardzo delikatnie skrytykowało tam to i owo w Kościele. Niedługo ów zakaz minął, wszystko płynie, jak powiedział Heraklit. Zresztą mamy dzisiaj kardynała Nycza, który o mszy w obronie prezydenta w kościele sióstr wizytek wiedział i nie zakazał bynajmniej, ataki za podpisanie ustawy o in vitro na nic się nie zdały. Komunię prezydent otrzymał, ja niegodny też. W ogóle niegodny, ale wciąż pełen chrześcijańskiej cnoty nadziei.
A księżom koncelebrującym wtedy dzięki kolosalne!

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s