Prorok, świadek Bożego cierpienia. Episkopalna monotematyczność

Ewangelia Mateusza 14,5
Z dzisiejszej perykopy o śmierci Jana Chrzciciela wybrałem do skomentowania słowa o Herodzie Antypasie: „Chętnie też (podobnie jak Herodiada) byłby go zgładził, bał się jednak ludu, bo miano go za proroka”.
Prorok to jak wiadomo nie zwykły przepowiadacz przyszłości, raczej krytyk teraźniejszości, grożący jej fatalnymi skutkami. Ale warto wiedzieć więcej. W Wydawnictwie „Esprit” ukazało się dzieło (przeszło 800 stron!) wielkiego żydowskiego myśliciela Abrahama Joshuy Heschela „Prorocy”. Wstęp napisała jego córka Susannah, z taką między innymi próbą definicji szczególnego powołania.
„Bóg cierpi, kiedy człowiekowi dzieje się krzywda, więc kiedy ranię człowieka, również Bogu zadaję ból. Prorok nie jest zatem ani posłańcem, ani wyrocznią, ani widzącym, ani ekstatykiem, ale świadkiem Bożego pathos, potwierdzającym Bożą troskę o ludzi. Ojciec podkreślał, że Bóg nie jest tylko przedmiotem ludzkiego zainteresowania, On sam także troszczy się o nas. Świadomość tego, że Bóg odczuwa udrękę w odpowiedzi na ludzkie nieszczęście, jest dla człowieka przytłaczająca i dotkliwa. Wobec powszechnej bezduszności i obojętności prorok postrzega Boga nie jako źródło pocieszenia i otuchy, ale jako podmiot nieustannego żądania: «kiedy świat jest uśpiony i spokojny, na proroka spada grom z nieba».”
I można powiedzieć dalej, że wali tym gromem w bezduszników. Prorokiem był pośród ludzi mi znanych osobiście przede wszystkim ks. Jan Zieja. Już wtedy, kiedy przed wojną budził sumienia ziemian („obszarników”), by przejęli się niedolą swoich chłopskich pracowników. Wiem, jak to było z opowiadań mojej matki.
Ale ważniejszy niż wizerunek proroka jest tu obraz Boga, który cierpi z powodu nieszczęść człowieka, a nie czyha na każde jego potknięcie. I jeszcze jedno: mój patron nie zajmował się tylko etyką małżeńską, przestrzegał także celników, żeby nie zdzierali, i żołnierzy, żeby poprzestawali na swoim żołdzie, nie gnębili ludności. Nauczyciele moralności nie powinni być monotematyczni, jak niestety nasi biskupi, a nie papież Franciszek czy episkopaty zachodnie.

Dodaj komentarz