2 Kor 11,18.21b-30
Przyznaje znów tu Paweł, że jest szaleńcem, i dalej argumentacja w skomplikowanym stylu podobnym do tego we fragmencie wczorajszym. Opowiada dalej o tylu cierpieniach swoich natury przeróżnej. Chwali się nimi wręcz, bo dzięki nim jest sługą Chrystusa. A gdyby nie to apostolskie wariactwo, Ewangelia zostałaby może na tym skrawku Azji. Poczytajmy.
Teraz coś też żydowskiego. Wydawnictwo „Charaktery” dostarczyło nam w tłumaczeniu Zbigniewa Zawadzkiego dziełko Aryeha Kaplana „Medytacja żydowska. Praktyczny przewodnik”. Wpadły mi w oko słowa autora na stronach 122-123:
„Jednym z celów medytacji jest pozbycie się ego. W dzisiejszych czasach jest to bardzo trudne. Co więcej, w pełnym napięć świecie naszego codziennego życia człowiek musi mieć silne poczucie własnego ja oraz swoich celów, by nie zostać stratowanym przez innych.
Wielu ludziom może się wydawać, że praktyka medytacji osłabiającej ich ego i poczucie własnej jaźni przyniesie skutki przeciwne do ich zamierzeń. Cele przyświecające medytacji mogą się bowiem okazać odmienne od ambicji i aspiracji, jakie żywimy w naszym świecie. Praktyka rozmawiania z Bogiem nie ma tych wad. Prawdą jest, że – podobnie jak inne metody medytacji – może pomóc w przezwyciężaniu ego. Niemniej jednak w tym przypadku ego zastępowane jest czymś silniejszym. Rozmawiając z Bogiem., człowiek może spojrzeć na samego siebie z zupełnie innej perspektywy: zacząć widzieć w sobie odgałęzienie Boskości. Ten rodzaj medytacji czyni z nas – jeśli wolno tak powiedzieć – Jej partnerów. Jeśli na przykład ktoś przedstawił Bogu swoje plany na przyszłość i nadal jest do nich przekonany, jego zdecydowanie i poczucie celowości ulegną wzmocnieniu. Oczywiście istnieją też niebezpieczeństwa związane z przeciwnymi procesami. Jeśli ktoś nie wytłumi dostatecznie swojego ego, może stać się tak nieprzejednany i uparty, że ludzie nie będą mogli z nim wytrzymać. Nie ma nic bardziej przykrego niż człowiek, który zachowuje się tak, jakby miał bezpośrednie połączenie telefoniczne z Bogiem. Zadanie polega więc na osiągnięciu i utrzymaniu równowagi.” Jakby tu judaizm z buddyzmem się złączył.