Dzieje Apostolskie 16,1-3
„Paweł przybył do Derbe i Listry. Był tam pewien uczeń imieniem Tymoteusz, syn wierzącej Żydówki i ojca Greka. Bracia z Listry dawali o nim dobre świadectwo. Paweł postanowił zabrać go w podróż. Obrzezał go jednak ze względu na Żydów, którzy mieszkali w tamtejszych stronach. Wszyscy bowiem wiedzieli, że ojciec jego był Grekiem.” Biblia Tysiąclecia.
Nieustraszony gwałtownik, wyrzucający innym oportunizm (Piotrowi w Liście do Galatów 2,11-14), tu jest roztropny, chytry jak lis, liczy się bardzo z tym, co ludzie powiedzą. Bierze pod uwagę także narodowość ojca, nie tylko matki Żydówki, choć ten był Grekiem, więc to na pozór nie skłaniało do obrzezania ich syna. Chyba jednak uważał, że sytuacja Tymoteusza jest szczególnie delikatna: powinien się ze względów taktycznych obrzezać jako syn Żydówki, czyli Żyd, ale też aby nie padał nań cień inności ze strony ojca. Myślę, ile jest roztropności w dzisiejszym chrześcijaństwie: chyba czasem za dużo, kiedy indziej za mało. Można by powiedzieć syntetycznie, że oglądania się w prawo za dużo, w lewo za mało. Ale Franciszek błąd ten naprawia dzielnie.