Ewangelia Marka 2,27
„To szabat został ustanowiony dla człowieka, nie człowiek dla szabatu”. Biblia Tysiąclecia.
Ewangelijne słowa naczelne, które można interpretować na różne sposoby. Ciągle pzyypominam sobie przemówienie księdza Ziei w KIK-u warszawskim sprzed prawie pół wieku, kiedy to ten nasz prorok przedstawił tamte słowa Jezusa jako podstawę personalizmu, idei, którą wtedy zachwycaliśmy się w nowo powstałej „Więzi”. Można też pójść w kierunku odwrotnym: bronić szabatu, czyli także niedzieli jako sposobu na regenerację człowieka fizyczną, psychiczną i oczywiście duchową: obstawać przy czymś przecież oczywistym, że należy czasem odpocząć po biegu, by użyć tytułu powieści Władysława Terleckiego (jest na ten temat wspólny apel polskich chrześcijan). Mnie jednak wciąż przychodzi do głowy koncept, który przedstawiłem wczoraj: że był to główny punkt sporu między religią starą a nową, czyli o to, co jest w praktyce ważniejsze, forma czy treść.
Ale zamiast odnosić ten wielki problem do pytania o przesadne formalizmy religijne, które mamy również u siebie w katolicyzmie, o czym też napisałem wczoraj, proponuję dzisiaj refleksję autokrytyczną na temat biurokracji w naszych relacjach z bliźnimi. Czy nie ma jej na przykład w naszych życzeniach świątecznych: pilnujemy się rygorystycznie, żeby wysłać je temu i owemu, mieć to odfajkowane, zamiast pomyśleć, jak „dopieścić” bliźniego najbardziej: potraktować go naprawdę serdecznie, na przykład telefonując do niego, aby się wygadał, żeby go spokojnie wysłuchać, choć jest arcygadułą męczącym.