List do Efezjan 1,11-12
„W Nim też jesteśmy powołani do udziału w dziedzictwie i zgodnie z zamysłem Jego woli przeznaczeni do tego, abyśmy istnieli ku chwale Jego majestatu, my, którzyśmy już dawno złożyli nadzieję w Chrystusie.” Tłumaczenie Biblii Poznańskiej.
Zatrzymało mnie, zamyśliło jak zwykle słowo „przeznaczenie”. W tych skomplikowanych słowach Pawłowych (czy też jakiegoś Pawłowego ucznia) nie widać myśli o „predestynacji” w sensie, w którym straszył nas szczególnie Jan Kalwin, ale nie bez oczywistego wpływu Augustyna. Owszem, Bóg jest Panem naszego losu, jest on zaplanowany przez Kogoś, kto swoje plany wykonuje w stu procentach, ale nie przeznacza nas do zguby, tylko do zbawienia. Nadzieję mamy w Chrystusie, a nasze istnienie ma głosić Jego chwałę. Czy zawsze głosi, to już sprawa inna, ale plan nie przewiduje klęski ostatecznej. Dla nikogo: nadzieja powszechnego zbawienia…
A jeszcze przedtem nadzieja na synodalną wiktorię. Na zwycięstwo Kościoła otwartego, ekumenicznego, jak ktoś tam rzecz nazwał: otwartego na niedolę „rozwodników” oraz ludzi o innej orientacji seksualnej, o wiele bardziej niż tamci obrażanych, wyśmiewanych, poniżanych. Dziś nie obowiązuje już bojkot towarzyski tamtych, a ci to dla przeciętnego Polaka chyba ciągle jeszcze po prostu „pedały”. Dla Kościoła nauczającego zaś to ciągle jeszcze seksualni luzacy: obowiązuje ich przecież celibat i cześć. Polecam w ostatnim „Tygodniku Powszechnym” rozmowę z biskupem pomocniczym krakowskim Grzegorzem Rysiem, szczególnie jego sceptycyzm wobec argumentacji „prawami natury”: pewnie jakieś takie są, ale coraz trudniej stwierdzić, jakie.
Sprawa „rozwodników” nie jest prosta: mądre jest powiedzenie mojej kuzynki, że gdy człowiek wie, że rozwodu nie ma, bardziej się stara. Ale jest przecież „stwierdzanie nieważności”, nietrudne do uzyskania, ta droga miłosierdzia okropnie kręta, pachnąca potężnie „jezuickimi wykrętami”. Franciszek jest jezuitą, nie pójdzie jednak, mam nadzieję, tą dotychczasową drogą, raczej prawosławną, o wiele uczciwszą. A jezuitą jest na szczęście, bo w tym zakonie nauczył się roztropności: słusznie powiedział ktoś, że umiejętnie oswaja Kościół z reformatorskimi pomysłami kardynała Kaspera. No i może wreszcie papież zrozumiał, jaki jest polski katolicyzm, że od jego katolicyzmu inny!
Wreszcie co do „rozwodników” jeszcze: czy odmawianie im prawa do komunii: nie jest ekskomuniką: przecież komunia jest znakiem obecności w Kościele, przynależności do niego realnej.