Dzieje Apostolskie 26,60
„A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: Panie, nie poczytaj im tego grzechu. Po tych słowach skonał.” A my nawet maleńkiego kamyczka do naszego ogródka nie wpuścimy bez mocnego odszczeknięcia się.
Tak umierał ukamienowany dzisiejszy święty, Szczepan, czyli po prostu Stefan, pierwszy z siedmiu uczniów z diaspory powołanych do pracy charytatywnej, nazwanych później diakonami, czyli po prostu sługami. Uczony i bardzo sympatyczny ks. Ryszard Kurek opracował dla Wydawnictwa WAM ciekawy „Leksykon świętych i sławnych diakonów”. Jest w tym dziele owych sług bardzo licznych (ok. 280) wykaz encyklopedyczny obszerny: najważniejszy z nich poza Szczepanem (o którym mamy w leksykonie informacje apokryficzne) to Franciszek z Asyżu, postać oczywiście kolosalna. Jest również w książce naturalnie wstęp.
Mamy w nim fajną opowieść, jak pod przewodnictwem autora klerycy modlili się litanią do świętych diakonów, wśród których był niemal imiennik ks. Kurka, święty Kurkodom, ale też trochę wiadomości historycznych dawniejszych. Autor wypomina lekko św. Piotrowi, że jako szef Dwunastu uznał może rozdawanie jałmużny za zajęcie mało zaszczytne (sługa był tylko sługą), którym apostołowie nie muszą się parać.
Niemniej aż do IV wieku prezbiterzy nie mieli precedencji przed diakonami, ci byli bardzo ważni, choć pierwotnie nie mieli żadnych funkcji liturgicznych, tylko charytatywne, potem także liturgiczne niektóre (m.in. chrzty). Bywało ich przy biskupach przeszło stu. Były diakonise o uprawnieniach tych samych, co diakoni (chrzciły kobiety). Diakon najważniejszy, archidiakon, stał się z czasem na Zachodzie kimś w rodzaju biskupa pomocniczego czy raczej wikariusza generalnego, zaczął przyjmować święcenia prezbiteratu (kapłańskie). Przejął opiekę nad wykształceniem niższego kleru oraz nadzór nad materialnym i moralnym stanem diecezjalnego duchowieństwa. Zarazem zanikł urząd diakona jako funkcja stała, przekształcił się w stopień do prezbiteratu.
Po Soborze Watykańskim II są w Kościele rzymskokatolickim diakonów rodzaje dwa: tacy, co zostają wnet prezbiterami, i diakoni „stali”, na całe życie, z żonami, by o dzieciach nie wspomnieć. Nie sprawują Eucharystii ani nie spowiadają, ale kazać mogą (nie mogli w dawnych wiekach). W prawosławiu i tu po staremu, jak w starożytności.