Ewangelia Łukasza 19,45-48
Jezus oczyszcza Świątynię ze sprzedających: zarzuca jej gospodarzom, że uczynili z niej jaskinię zbójców (my przetłumaczyliśmy: „spelunkę bandytów”). Czego się nie godzi czynić w przestrzeni sakralnej? Pokaz mody nie pasuje? Zgorszył bowiem niektórych w kościele na warszawskich Nowolipkach. Owszem, nie pasuje, ale nie było to wręcz zbezczeszczenie miejsca, nie przesadzajmy. Grunt, żeby nie było pośród sacrum nienawiści, dzielenia ludzi, handlu najgorszego, bo samymi szczytnymi ideami.
Wracam do sprawy ks. Lemańskiego: napisałem o spotkaniu w Jasienicy, potem było podobne w Otwocku. Pewna pani przyjechała aż z Łodzi i opowiadała, że w sześciu konfesjonałach podczas spowiedzi pytała księży „Czy popieranie księdza Lemańskiego to grzech?”.
Oto co usłyszała:
1 ksiądz: „o księdzu Lemańskim nie dyskutujemy”
2 ksiądz: „Ksiądz Lemański nie popełnił żadnych doktrynalnych przewinień i wszyscy o tym wiemy”
A pozostałych czterech powiedziało, że myśli dokładnie tak samo jak ksiądz Lemański.
Można się zdziwić sondażem socjologicznym podczas spowiedzi i w ogóle taką informację zlekceważyć, ale zadaję sobie pytanie, ilu księży polskich (i oczywiście biskupów) rozumie, że przykład Jasienicy daje do myślenia. W czasie, gdy słychać tyle narzekania na duchownych, jest mimo to parafia, w której proboszcz ma taki autorytet. Skąd się on bierze? Może ks. Lemański jest jednak po prostu duszpasterzem nietuzinkowym, wartym raczej naśladowania niż prześladowania… To drugie słowo wielkie, za wielkie, ale zawziętość kurialna mała zaprawdę nie jest. Co zdecyduje Kuria Rzymska? Gdyby nie to, że papieżem jest Franciszek, byłbym całkiem pewny, że uzna autonomię lokalnego biskupa, czyli ksiądz Wojciech pozostanie emerytem. Może jednak biskup rzymski znajdzie jakieś wyjście kompromisowe.
Gdy jestem przy Franciszku: najwyraźniej jego śmiałość bulwersuje dwór. Myślę o zdezawuowaniu tamtego bardzo odważnego wywiadu dla pisma liberalnego: o zdjęciu tekstu ze strony internetowej Urzędu (kapitalny komentarz Marka Zająca w jego diabelskim felietonie w najnowszym ”Tygodniku Powszechnym”!) Ale nie był to jedyny sygnał, że papież już nie jest monarchą absolutnym, musi się liczyć ze swoimi urzędnikami, ulegać im trochę: tak zrozumiałem niedawną homilię Franciszka o niebezpieczeństwie nadmiernego progresizmu. Oczywiście żadna przesada nie jest dobra i w dialogu z liberalnym światem nie należy przyklaskiwać każdej nowince, ale w moim Kościele panuje wciąż przekonanie, że racja jest tylko po naszej stronie, świat laicki wyłącznie błądzi, a samokrytyka kościelna to strategiczny błąd.
Na szczęście jest się czym cieszyć. Radość sprawiła mi książka Igora Hałagidy ”Między Moskwą, Warszawą i Watykanem Dzieje Kościoła greckokatolickiego w Polsce w latach 1944-1970”.