Ewangelia Mateusza 23,23-26
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę.”
I tak dalej, oskarżenie potężne, iście prorockie.
Bibliści podejrzewają, że to już ślad narastającego konfliktu między Kościołem a Synagogą. W niej to właśnie dominowali nie saduceusze, stanowiący środowisko Świątyni, która została zburzona, ale faryzeusze, dominujący potem w synagogalnej formie religii żydowskiej. Choć przecież w momencie najważniejszym, gdy sądzono Jezusa, o faryzeuszach nie ma wzmianki: decydowała wówczas kasta kapłańska. Czyhali na Jego życie, ale gdy dokonywał się nań zamach, nie przyłożyli do niego ręki. Wykazali trochę sumienia.
Ale wróćmy do tekstu: owo potępienie religijnego formalizmu odnosi się szerzej do każdej jego formy. Ma on swoją wersję chrześcijańską, albowiem grozi każdemu religijnemu systemowi, każdy może zaplątać się w paragrafy.