Gdzie szatana najwięcej? Utracona cześć Marii z Magdali…

Dzieje Apostolskie 8, 6-7
„Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z wielkim krzykiem duchy nieczyste.”

Nie musiała to być psychiczna choroba, mogła być jakaś duchowa, dzieło diabelskie. Niektóre objawy obserwowane dzisiaj jakoś świadczą o tym . Tyle tylko, że chyba nie świadczą o diabelskiej chęci ukrycia swego istnienia, o której to chęci mówi się często gęsto: coś tu nie gra. Jak też tak zwane opętania nie są najgorszym przejawem szatańskiej mocy. Bywają inne, te właśnie ukryte. Anna Maria Giza w swoim znakomitym sobotnim programie radiowej Dwójki „Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego” zauważyła niedawno (pewnie nie ona pierwsza), że o ile gestapo wymuszało zeznania o działaniach rzeczywistych, to bezpieka chciała mieć dowody winy przez nią wymyślonej. To był jakiś demonizm ogólnostalinowski.

Papież Franciszek lubi mówić o diable. Nie sądzę, żeby małżeństwa homoseksualne były diabelstwem, jak podobno powiedział w Argentynie, zważmy jednak, że demona widzi wszędzie. I to raczej nie w homeopatii, jak się zdarza niektórym nad Wisłą, ale w codziennych stosunkach międzyludzkich. Gdzie nie ma Chrystusa, jest diabeł – mówi Franciszek i nie jest to demonomania, tylko religijny realizm. Co mi przypomina myśl mędrca, jakim jest Stefan Wilkanowicz. W rozmowie książkowej z nim, jaką zrobił Tomasz Ponikło (Znak 2009), autor znakomitego również książkowego wyznania „Dlaczego i jak wierzę” (Biblos 1993), mówi o satanizmie powszednim: „kiedy zwykły człowiek przywyka do obcowania ze złem, kiedy ono nie budzi już żadnej refleksji”, i satanizmie pełzającym, „kiedy zło zaraża człowieka stopniowo i niewidocznie, żeby potem uderzyć falą, czego przykładem są terroryści”. No właśnie: Stalin, Bin Laden.

PS. Wracam do dzieła Waltera Nigga „Księga pokutników” (PROMIC, tłum. Violetta Hoffmann-Zdrojewska). Zacząłem czytać książkę od końca, od Simony Weil, nie od początku, od Marii Magdaleny, a to też tekst ważny, jednak bardzo wątpliwy. Autor utożsamia bowiem trzy postacie ewangelijne, które współcześni bibliści (na przykład autorytatywna naukowo Biblia Jerozolimska) uważają za całkiem różne: Marię z Magdali, Marię, siostrę Marty i Łazarza, oraz (jawno)grzesznicę (zresztą niewiadomo, czy ladacznicę, termin grecki „hamartola” niekoniecznie oznacza ten rodzaj grzechu, może raczej lekceważenie przykazań ściśle religijnych – Paulistka, Poznanianka) z ewangelii Łukasza 7, 36-50. Utożsamianie pierwszej z trzecią jest wciąż opinią obiegową, ale arbitralnie przyjętą. Ewangelik reformowany słuchał tu papież Grzegorza Wielkiego, ale to „ekumenizm” fatalny! Że też opętanie kobiety przez siedem demonów (Łk 8,2 i Mk 16,9) musi kojarzyć się seksualnie! Czy gdyby ta informacja dotyczyła mężczyzny, asocjacje byłyby podobne…

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s