Sędziowie samozwańcy. Co sądzi o mnie ksiądz Tadeusz Maślak…

Ewangelia Łukasza 6,37-38a
„Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni, nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni, odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone, dawajcie, a będzie wam dane.”
To rozwinięcie rady nieco wcześniejszej (6,31): „Postępujcie z ludźmi, tak jak byście chcieli, żeby oni z wami postępowali”. U Mateusza jest też ta maksyma (komentowałem ją w ubiegły czwartek), ale z dodatkiem: „albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”, który w ewangelii dla Hellenów byłby słabo zrozumiały, bo nie wychowali się na Biblii.
Zasadę moralną „nie sądźcie” kojarzę ze sprawą Katarzyny W. i tylu innych ludzi, którym samozwańczy sędziowie wydali wyroki, zanim zrobili to powołani przez legalną władzę.

Poniedziałkowy przegląd prasy. Jest w ”Gazecie Wyborczej” zwyczaj robienia koleżankom lub kolegom świętującym jakąś okoliczność jednoegzemplarzowej gazetki z tekstami na ich temat. O mnie napisali tak zabawnie, że pozwolę sobie zamieścić ich ”pisanki” tutaj.

1.
Jarosław Kurski
Na stos, Jubilacie!
Z okazji osiemdziesiątej rocznicy urodzin redaktora Jana Turnaua napływają masowo do „Gazety” listy od prawdziwych Polaków, prawdziwych katolików i słuchaczy Radia Maryja. Są to listy pełne troski o osobę naszego Jubilata. Obok obelg i przekleństw są i prośby, by z wyroku Świętego Oficjum wreszcie spłonął na stosie. Zacytuję tylko jeden z tych miłosiernych manifestów. Oryginał wysłano do Watykanu, na ręce przyszłego papieża. My otrzymaliśmy kopię.
Wasza Świątobliwość,
wiedziony chrześcijańską troską o przyszłość Kościoła, matki naszej, pragnę donieść o zgorszeniu, jakie rozsiewa od lat red. Turnau Jan, zwany Jubilatem.
Otóż ten etnicznie niepewny i podejrzany moralnie katolik reformator na co dzień chodzi po redakcji oczadzony zielem, które nazywa „duchem Soboru Watykańskiego II”. Chodzi ostentacyjnie w sandałach, chcąc wywołać fałszywe wrażenie, że żyje w ubóstwie i w zgodzie z regułą św. Franciszka. Tymczasem jest u niego tyle miłości do zwierząt, ile w kotlecie mielonym z mięsa wieprzowego, którym zajada się w każdy piątek w stołówce. W ogóle Turnau Jan, zwany Jubilatem, obżera się niemiłosiernie, a im więcej je, tym chudszy jest, co w jego procesie o czary bezwzględnie wyjaśnić będzie musiało Święte Oficjum.
Jego prostoduszność to tylko przykrywka przebiegłego gracza. Niczym kardynał Richelieu wprowadził swego syna do zarządu Agory i dziś trzęsie całą firmą.
Co więcej, lubieżny ten człowiek prowadza się po redakcji z niejaką Wiśniewską, która mogłaby – gdyby się tylko postarał – być jego wnuczką. Każdy dzień zaczynają od szemrania w kącie, jakie by tu świństwo zrobić polskiemu Kościołowi. Turnau zbałamucił młodą pannę i dlatego jej też trzeba będzie zrobić proces o czary.
Jubilat jest człowiekiem leniwym. Pisze mało i krótko – dwa zdania najwyżej. Raz napisał pięć, ale zaraz potem przez tydzień nie było go w pracy. Właściwie obecność Jubilata w redakcji sprowadza się do opowiadania sprośnych dowcipów o hierarchach świętego Kościoła katolickiego. Obściskuje się za to miłośnie z prawosławnymi, protestantami i muzułmanami. Wstyd to wyznać, ale ponoć widziano go też w synagodze.
Ostatnio głosi jawną herezję. Upiera się, że Matka Boska, królowa Polski, była Żydówką, podobnie jak Chrystus i wszyscy apostołowie. To już nie szaleństwo – to jawne świętokradztwo!
Wasza Świątobliwość,
ten służalec polskojęzycznej i judeomasońskiej Gwiazdy Śmierci z ulicy Czerskiej to człowiek niebezpieczny i niezmiernie wpływowy, o czym na własnej skórze przekonał się zmuszony przez niego do abdykacji poprzednik Waszej Świątobliwości – panzerkardinal Benedykt XVI.
Tak dłużej być nie może. W osiemdziesiątą rocznicę Jubilata błagam, by pierwszą decyzją nowego papieża było zwołanie Świętej Kongregacji Rzymskiej i Powszechnej Inkwizycji w sprawie red. Turnaua Jana.
Uniżony sługa Waszej Świątobliwości
Ojciec Tadeusz Maślak*
PS Janku kochany,
ad multos annos od całej Redakcji!
*Raczej Maślaczek: bo nie Rydz, a Rydzyk!

2.
Janowi Turnauowi na 80. urodziny
Czyta biskup, pleban czyta, goj przeczyta i Semita,
Broker, diler i profesor, prokurator i asesor,
I murarze, tramwajarze, kolejarze i włókniarze,
Lefebrysta, modernista… Bo to przecież radość czysta
Głośnego myślenia zdroje wlać z pożytkiem w uszy swoje,
Gdy nauki swe zaczyna Jonasz, laik, kum rabina,
Miłośnik cerkwi i zboru, watykańskiego soboru
I papieża Roncallego oraz dowcipu zgrabnego.
By w kraju naszym szalała i fanatyzm rozsiewała
Fundamentalistów orda, nie pozwoli. Sursum corda!
By przesądów runął mur, dzień i noc pracuje Turnau Jan.
Przyjmij, drogi Janie, rymowane to posłanie.
Makuszyński był nam wzorem. Przyjmij, Janku, je z humorem.
Tyś nasz mistrz, przewodnik, brat. Zostań z nami 200 lat!
Przyjaciele z „Gazety” (osobliwie Jan Cywiński)

3.
Nasz papież Jan
Katarzyna Wiśniewska
Habemus papam! W Watykanie bezkrólewie (sedes vacans), a my już Go mamy, i to od lat.
Papież Jan rezyduje w Stolicy Agorowskiej od 1 sierpnia 1990 r. Warto przybliżyć przewielebny życiorys Głowy naszego Kościoła: z urodzenia ziemianin z Wlonic koło Sandomierza. Studiował we Wrocławiu na polonistyce. Pracę dziennikarską zaczął w PAX-owskim „Słowie Powszechnym”. Potem od 1959 r. przez 31 lat był redaktorem działu religijnego miesięcznika „Więź”. Z jego felietonów czerpali wówczas natchnienie polscy hierarchowie. Ze źródeł zbliżonych do Watykanu wiemy, że czytywał go także (pierwszy) Papież Polak. Dziś biskupi chłoną papieską mądrość z łamów „Gazety”, choć czynią to raczej w ukryciu.
Jan ekskomunikowałby mnie, gdybym nie wspomniała, że zainicjował comiesięczne nabożeństwa międzywyznaniowe w Warszawie oraz – pierwszy w Polsce (1982 r.) – przekład ekumeniczny Biblii dokonywany przez trzech biblistów trzech wyznań: rzymskokatolickiego, prawosławnego i protestanckiego.
W „Gazecie” ma rubrykę „Głośne myślenie”, gdzie występował od lat jako Jonasz. Skąd się wziął Jonasz? Przede wszystkim dlatego, że to skrócona hebrajska wersja imienia Jan. Biblijny Jonasz nie odpowiada jednak „Gazetowemu” Jonaszowi ideologicznie, gdyż – jak z właściwą sobie subtelnością określa Janek – był on „żydowskim nacjonalistą”. Tymczasem Jan bez ogródek mówi o sobie: „Internacjonalista i ksenofil”.
Nie samą Biblią papież żyje: Jan nie wyobraża sobie życia bez coca-coli, a także zabawy pt. „Gra półsłówek” wraz z klasycznym zawołaniem „Domki w Słupsku”.
Jest też Jan skarbnicą wiedzy o polskim Kościele. Tylko od niego wierni wyznawcy mogą się dowiedzieć, który biskup powiedział niegdyś do swojego kolegi po fachu: „Jesteś głupi i masz wszy”.
Mimo swych rozlicznych zasług dla świata Jan nie przepada, gdy nazywa się go „Ojcem Świętym”, i porzucił tiarę na rzecz skromniejszego nakrycia głowy. Jeśli więc zobaczysz, Drogi Czytelniku, wysoką i szczupłą postać (daleko mu do hierarszych gabarytów) w czarnym berecie przemierzającą ulicę Chełmską w stronę Czerskiej, wiedz, że to właśnie on – nasz papież.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s