Psalm 91,1-2.10-15
”Kto się w opiekę poda Panu swemu,
A całem prawie sercem ufa Jemu,
Śmiele rzec może: mam obrońcę Boga.
Nie będzie u nie żadna straszna trwoga.
Aniołom swoim każe cię pilnować,
Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować
Na ręku będą, abyś idąc drogą
Na ostry kamień nie ugodził nogą.
Będziesz po żmijach bezpiecznie gniewliwych
I po padalcach deptał niecierpliwych;
Na lwa srogiego bez obrazy wsiędziesz
I na ogromnym smoku jeździć będziesz.
Słuchaj, co mówi Pan: iż mię miłuje,
A przeciwko mnie szczerze postępuje,
Ja go też także w jego każdą trwogę
Nie zapamiętam i owszem wspomogę.
Głos jego u mnie nie będzie wzgardzony,
Ja z nim w przygodzie, odemnie obrony
Niech pewien będzie, pewien i zacności,
I lat sędziwych, i mej życzliwości.”
Parafraza Jana Kochanowskiego (Biblioteka Poetów Polskich 1906, Jan Kochanowski: Dzieła. Tom I. Księgarnia Wydawnicza Polska, Berlin).
Przytaczam tę wersję z lubością, przypomina mi ona dzieciństwo, kiedy to nauczyłem się tego wiersza jak i tylu innych na pamięć. Oraz czas studiów polonistycznych, kiedy to tak głupi byłem, że gdy profesor Mikulski zadał nam na seminarium zadanie wakacyjne, wybrałem Psałterz Dawidów i nic nie napisałem, piękna tego tekstu zgoła nie zobaczywszy.
A komentarz teologiczny? Byleby tylko zrozumieć, że pisze On nieraz po liniach krzywych przeraźliwie.