Grzechy przeciw Duchowi. Prymas Józef Glemp

Ewangelia Marka 3,28-30
„Amen, powiadam wam, że wszystkie grzechy będą ludziom odpuszczone i wszystkie bluźnierstwa. Kto by jednak zbluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, nie ma dla niego przebaczenia na wieki, ale obciąża się winą nieprzemijającą. Twierdzili bowiem: – On ma ducha nieczystego!”
Ekumeniczny Przekład Przyjaciół.

Trudno zrozumiałe zdania: skąd to swoiste wyróżnienie Trzeciej Osoby Trójcy? Zwykłem tłumaczyć , że „Duch tchnie, kędy chce”, czyli działa w człowieku najgłębiej. Niemożliwe, żeby zatrzymała Go jakaś przeszkoda zewnętrzna, jakieś uwarunkowania psycho- albo socjologiczne: może być tu tylko najbardziej własny upór grzesznika, nie ma więc dlań żadnego usprawiedliwienia. Chyba jednak rację mają autorzy „Komentarza praktycznego do Nowego Testamentu”, którzy wyjaśniają inaczej: „Przez to ostrzeżenie Jezus chce dać do zrozumienia, że Jego nauczanie jest inspirowane przez samego Ducha Świętego”. Kto więc – rozwijam tę egzegezę – twierdzi, że ma On ducha nieczystego, myli Ducha z diabłem, czyli bluźni potwornie. Trzeba tu w każdym razie pamiętać, że mowa Jezusa jest językiem proroczym, ostrym, świadomie przesadnym: nadzieja powszechnego zbawienia nie wali się pod wpływem dzisiejszego logionu.

Wydarzenia: śmierć prymasa Józefa Glempa. „ De mortuis nihil nisi bene”, ale nawet w pierwszych dniach żałoby nie można przesadzać w wyliczaniu zasług. Następca kardynała Wyszyńskiego oczywiście do niego nie dorastał, co w powodzi laudacji jakby przestaje być oczywiste. Prymas Glemp miał jakiś całkiem szczególny antytalent retoryczny, zadziwiającą nieumiejętność doboru stosownych wyrażeń (nie mówiąc o nieustannych błędach gramatycznych). Nie był zatwardziałym konserwatystą jak kilku innych biskupów polskich, zdarzały mu się decyzje bardzo rozsądne, wręcz bardzo śmiałe, jak tamten list do ojca Rydzyka albo odsunięcie od władzy w Kościele tak zwanych ósemek, czyli współpracownic prymasa Wyszyńskiego, które szarogęsiły się przy nim nieprzyzwoicie. Skończył też z przesadną mariologią Prymasa Tysiąclecia. Bywał jak na hierarchę tej rangi bardzo pokorny, na przykład w sprawie księdza Popiełuszki. Ale mam mu za złe na przykład to, że zgodził się (jeśli nie domagał się wręcz), by mu zostawiono tytuł prymasowski z przedziwnym uzasadnieniem (kustosz grobu św. Wojciecha), przez co pozbawił tego tytułu arcybiskupa Muszyńskiego. Powinien był wybrać: albo rezygnację z władania metropolią warszawską, ale z zachowaniem owego tytułu, albo utratę, ale za to Stolicę. Jednak na starość robił się coraz pokorniejszy. Odnosił się niegdyś jako prymas pogardliwie do księdza Pieronka, zanim ten jego kolega ze studiów w Rzymie też został biskupem, wiele lat później jednak pojechał do Krakowa, żeby się z nim pogodzić.

PS. Sprawa translacyjna, tym razem na końcu wpisu. Zacytowałem nasz przekład Nowego Testamentu nieco inaczej niż to jest w pełnym wydaniu ostatnio publikowanym: w tamtej książce jest jeszcze „zaprawdę” zamiast „amen” tylko przez nasze niedopatrzenie: przyjęliśmy bowiem zasadę, że rezygnujemy zawsze z pięknego słowa staropolskiego na rzecz obecnego w greckim oryginale terminu hebrajskiego, tak nam skądinąd dobrze znanego.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s