Pościć po chrześcijańsku. Poczytajmy „Znak” o przeludnieniu! Tischner: wyzwolić, aby zbawić

Ewangelia Marka 2,18-22
Problem postów. Przyszli w tej sprawie do Niego razem (!) uczniowie Jana i faryzeusze, a On im odpowiadał, że „nikt młodego wina nie wlewa do starych bukłaków”, czyli że nastała nowa epoka. I to jest zrozumiałe, zaczęło się Nowe Przymierze. Jezus mówi jednak również, że gdy weselnikom zabiorą pana młodego, wtedy w ów dzień będą pościli. Bibliści tłumaczą, że owo zabranie zapewne oznacza śmierć Jezusa – czyli chodzi o jakiś czas smutku, nie o żaden powrót obyczajów Starego Przymierza. Z Biblii Poznańskiej wiem, że „Prawo nakazywało post tylko raz w roku w Dzień Pojednania [Przebłagania], ale pobożniejsi Żydzi pościli dobrowolnie w niektóre dni. Faryzeusze pościli dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i czwartki”. Nie było natomiast nic takiego, jak post jakościowy, stosowany w prawosławiu i w moim Kościele, przezwany złośliwie rozróżnianiem kręgowców. Sam też wyzłośliwiałem się na ten temat nieraz, nie będę się zatem powtarzał, napiszę tylko, że w tym rybnym rygorze kryje się niebezpieczeństwo religijnego formalizmu, które groziło ludziom Starego Przymierza (niech łosoś nie zastępuje kurczaka!). A na koniec informacja z „ Encyklopedii biblijnej”, że właściwa wersja logionu Mk 9,29 brzmi: „Ten rodzaj [demonów] nie może wyjść inaczej, jak tylko przez modlitwꔄi post” to dodatek późniejszy.

Poniedziałkowy przegląd publikacji. Parę dni temu nie mogłem zasnąć, wróciłem więc do lektury styczniowego „Znaku”. W końcu zasnąłem, bo cudze myśli zawsze uspokajają mnie bardziej niż własne, niemniej trafiłem na lekturę wielce ciekawą. Niemal zaraz na początku zeszytu teksty o przeludnieniu. Hasło ogólne z okładki: „Mit przeludnienia” oraz taka myśl poniżej: „Wszyscy żyjący dziś ludzie mogliby zamieszkać na terenie stanu Teksas. Co więcej, dzietność – wbrew stereotypom – spada również w Afryce i w Azji. Ale to nie liczba ludności jest problemem, lecz sprawiedliwy dostęp do zasobów. Paradoksalnie, pomóc może ograniczenie… śmiertelności”. Szymon Szczęch uzasadnia to przede wszystkim twierdzeniem, że nastąpił nie tylko niebywały wzrost liczby ludności, ale i niebywały wzrost produkcji żywności. Nie ma jej za mało, tylko jest niesprawiedliwie rozdzielana oraz marnotrawiona przez tych, co mają jej po dziurki w nosie. Co więcej, przyrost naturalny trwa, ale wolnieje „ Nawet jeśli osiągnie pułap 10 miliardów, to najpewniej się na nim zatrzyma. Malthus pomylił się także w tym aspekcie. Rewolucja przemysłowa wraz z idącymi za nią przeobrażeniami cywilizacyjno-społecznymi nie tylko zrewolucjonizowała produkcję żywności, ale zadziałała również jak bomba depopulacyjna – choć z opóźnionym zapłonem.” Tu teza nienowa, że najwięcej dzieci rodzi się w rodzinach najbiedniejszych, ale z nowym tłumaczeniem tego zjawiska. Nie tyle tym, że biedacy nie stosują antykoncepcji, ale że potrzebują licznego potomstwa. jako siły roboczej koniecznej do utrzymania rodziny. Poza tym niski poziom życia zwiększa śmiertelność dzieci, co też skutkuje psychicznie wielką chęcią ich posiadania. Tak zatem „ Ubodzy ludzie są liczni dlatego, że są ubodzy (…), a nie dlatego są ubodzy, że są liczni.”

A Katarzyna Górak-Sosnowska stawia tezę, że wcale nie we wszystkich krajach arabskich przyrost naturalny jest ogromny. Taki został w Arabii Saudyjskiej, Jordanii oraz Jemenie, ale gdzie indziej już się wydatnie zmniejszył. Działa modernizacja: wzrósł poziom wykształcenia, wiek zawierania małżeństwa, poziom analfabetyzmu jest jeszcze dwukrotnie wyższy wśród kobiet, ale nabór do szkół podstawowych jest już jednakowy, a na studiach wyższych dziewcząt już znacznie więcej niż chłopców. Kraje arabskie zmagają się obecnie nie z wysoką liczbą urodzeń, ale z nadreprezentacją osób w wieku produkcyjnym.

Pamiętam dyskusje na temat przyrostu naturalnego dwadzieścia lat temu, gdy publicyści katoliccy wbrew laickim twierdzili mniej więcej to, co dziś wyczytałem w „Znaku”.

No i nowa książka Tischnera. Nie ukazała się jeszcze, publikacja dopiero za miesiąc, ale ja jako agent reklamowy mam już egzemplarz przedwstępny. Tytuł: „Rekolekcje paryskie”, wydaje Znak, redaktor książki Wojciech Bonowicz, świetny biograf, autor alfabetu myśli Tischnerowych, tischnerolog w ogóle przysięgły. A ten tom to wystąpienia naszego klasyka w paryskim ośrodku księży pallotynów. Tematyka rozmaita, między innymi teologia wyzwolenia, która dziś ekscytuje robiony przez młodzież KIK-owską kwartalnik „Kontakt”. Tischner jest krytyczny, ten nurt myślowy za bardzo przejmuje się jego zdaniem marksizmem, ale wydobywa z owego buntu latynoamerykańskiego intuicją fundamentalną: „Istnieje ścisły związek między zbawieniem a wyzwoleniem (…). Aby człowieka zbawić, trzeba go najpierw mieć jako człowieka. Niewolnika rzucanego i miotanego zewnętrznymi siłami zbawić nie można, nie można go też pewnie i potępić. Niewolnik jest poniżej poziomu zbawienia i potępienia.” Albowiem tylko ludzie wolni mogą być ludźmi odpowiedzialnymi, a to jest sedno moralności.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s