Kobieta tylko służącą? Świetna książka Joanny Petry Mroczkowskiej!

Ewangelia Marka 1,29-31
„A oni prosto z synagogi udali się do mieszkania Szymona i Andrzeja razem z Jakubem i Janem .Teściowa Szymona leżała w łóżku z silną gorączką, o czym Jezusa powiadomiono nie zwlekając. Podszedł do łóżka, ujął ją mocno za rękę i postawił na nogi. Gorączka ją opuściła, tak że mogła ich ugościć.”
Ekumeniczny Przekład Przyjaciół.

Zajmę się ostatnim słowem: „ugościć”. Brzmi ono łagodniej niż „ usługiwała im” Tysiąclatki i Paulistki. Łagodniej w jakim sensie? Ano w tym, że usługiwanie mężczyznom przez kobietę przed chwilą bardzo chorej budzi skojarzenia „patriarchalistyczne”. Oczywiście przetłumaczyliśmy w ten sposób nie po to, żeby ich uniknąć (choć nie wiem, czy przełożyliśmy słusznie – tam jest jednak termin grecki „diekonei”), są one jednak w mojej głowie, pociągnę zatem ten temat.

Jezuicki WAM wydał niedawno świetną książkę: Joanny Petry Mroczkowskiej „Feminizm – antyfeminizm. Kobieta w Kościele”. Publicystka „Tygodnika Powszechnego”, „Znaku”, „Więzi” i „W drodze” znakomicie żongluje między Scyllą kościelnego konserwatyzmu a Charybdą antykościelnego feminizmu, przy czym – jako że pisze przede wszystkim dla katolików – polemizuje głównie z pierwszym. A jest on – nie zdawałem sobie z tego w pełni sprawy – zgoła potężny. Autorka sypie faktami, nie tylko z podwórka polskiego, także watykańskiego. Pisze np. tak: „Żadnej kobiecie nie wolno było zabierać głosu na Soborze. (Świeckim mężczyznom udzielono głosu przy sześciu okazjach.) (….) Dopiero w 1971 r. podczas Synodu Biskupów »biskupi byli dostatecznie dojrzali«, aby wysłuchać kobiety zabierającej głos, jak to ujęła soborowa audytorka Alda Miceli. Jednakże nie nastąpił oczekiwany postęp w tej kwestii. W roku 1994 na synodalnym zjeździe dotyczącym życia konsekrowanego, kiedy za wielki przywilej uznano zaproszenie 20 przełożonych zakonów żeńskich jako obserwatorek, głosować mogli tylko duchowni mężczyźni. Zakonnicom tego prawa nie udzielono.” Minęło tymczasem 40 lat z hakiem i podobne sprawy zapewne poszły naprzód, ale co było, to było. Na szczęście nastał Jan Paweł II, który głosił „nowy feminizm”, ten bez skrajności, o którym w książce dużo.

W niewielkiej książce autorka podejmuje podstawowe problemy roli kobiet w Kościele rzymskokatolickim. Zacytuję je z czwartej strony okładki.
„Czy kobieta to nieudany mężczyzna?
Czy jej miejsce jest tylko w domu?
Jak wrażliwość kobiet i ich talenty mogą wspierać Kościół?
Czy feminizm musi wywoływać najgorsze skojarzenia?”

Blog mój jest przede wszystkim biblistyczny, odnotuję zatem oczywiście również, że plotka o Marii Magdalenie jako prostytutce znajduje też pod piórem Petry Mroczkowskiej stosowną krytykę.
Wstęp do książki napisał dr Jacek Prusak, jezuita, facet bardzo jak na Polskę odważny.
A teraz myśli moje własne. Porównam walkę kobiet z kościelnym patriarchalizmem do sporu innych wyznań z watykańską wyniosłością, przekonaniem, że tylko tam jest prawda, gdzie indziej guzik z pętelką. I tu są skrajności, dialog ekumeniczny kuleje nie tylko z winy Rzymu, myślę jednak, że przede wszystkim, że pychy nad Tybrem bardzo dużo. A już tak jest, że akcja powoduje reakcję, że beton rodzi beton.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s