Psalm 126,1-6
„Gdy Pan odmienił los Syjonu,
wydawało nam się, że śnimy.
Usta nasze pełne były śmiechu,
a język śpiewał z radości.
Mówiono wtedy między poganami:
– Wielkie rzeczy im Pan uczynił.
Pan uczynił nam wielkie rzeczy
i ogarnęła nas radość.
Odmień znowu nasz los, Panie,
jak odmieniasz strumienie na Południu.
Ci, którzy we łzach sieją,
żąć będą w radości.
Idą i płaczą,
nosząc ziarno na zasiew,
lecz powrócą z radością,
niosąc swoje snopy.”
Życie jest zmianą: raz śmiech, raz łzy. Chrześcijanin ufa, że końcem wszystkiego jest Radość.
Znowu szmonces, nawet jakby à propos. „Rabin Baruch z Międzyborza często bywał smutny i pogrążony w melancholii. Na długi czas zamykał się w sobie i nie chciał z nikim rozmawiać. Pewnego razu, kiedy rabin znów popadł w melancholię, a jego sługa Herszele nie wiedział już co ma robić, zaczął krzyczeć: – Pomocy, pomocy! Rabin od razu przybiegł zaniepokojony: – Co się dzieje, Herszele? Co się stało? Och, rebe, moja żona ugryzła się w język. – Nie martw się, to przecież drobnostka. – Wcale nie! Język mojej żony jest pełen jadu! I wtedy rabin Baruch znów zaczął się uśmiechać.”
Ma podobnym celom służyć ta podwójna książka Daniela Lifschitza, z której przepisuję szmoncesy. Subtelne one nie zawsze są, lecz wystarczy czasem żart byle jaki.