Ewangelia Mateusza 11,28-30
„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie„.
Przesłanie różnorodne. Ludzi przeżywających religijne lęki uspokoi powiedzenie, że Jezus jest łagodny: to lek na strach przed wiecznym piekłem. Już jednak zachęta do wzięcia na siebie Jego jarzma zakłóci ewentualny błogostan duchowy. Brzemię lekkie? To przecież krzyż! Co więcej, mamy się od Niego uczyć, czyli być łagodni i pokorni wobec bliźnich. Potwornie to trudne, gdy jest potraktowane serio.
Lektura wczorajsza: najnowszy „Tygodnik Powszechny”. Temat wiodący: bicie dzieci. Tu etyka chrześcijańska jakby różni się od laickiej – jakby, sądząc po tym, co się słyszy. Bo powinna być przecież maksymalnie łagodna, współczująca, a taka w praktyce nie jest. „Tygodnik”, podobnie jak miesięcznik „W drodze”, jest tu na szczęście daleki od opinii, że żaden klaps na pewno nie zaszkodzi. Polecam też znakomicie wyważony edytorial ks. Bonieckiego oraz felieton homiletyczny ojca Oszajcy, pełen wspaniałego korporacyjnego krytycyzmu, tak wciąż rzadkiego w Kościele moim.