Czym Biblia nie jest?

2 List do Tymoteusza 3,16-17
16.„Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, ukazywania błędów, naprawiania, do wychowania w sprawiedliwości,
17. aby takim był Boży człowiek, jakim być powinien, zdatny do każdego dobrego dzieła.”
Ekumeniczny Przekład Przyjaciół.

Od bardzo dawna jestem fanem Biblii, kiedyś jednak myślałem, że sprawa jest prosta: wystarczy czytać i cześć!
Dziś nie tylko znam biblijne teksty nieporównanie lepiej, także wiem z rozmów z przyjaciółmi, ile ich lektura może nasunąć problemów. Zatem trochę luźnych myśli, dla niektórych banalnych, dla innych klerykalnych.

Przede wszystkim zapewne są jeszcze ludzie, którzy oczekują od Pisma Świętego, żeby opowiadało o ludziach świętych. A tu zupełnie jak w jakiejś telenoweli albo jeszcze gorzej: cudzołożnicy, mordercy. I to na samych szczytach. Abra(ha)m cudzołoży z niewolnicą, żeby mieć potomka, a gdy ta nie może się dogadać z żoną patriarchy, małżonka wypędza ją z niemowlęciem na pustynię bez jego sprzeciwu. Zresztą patriarcha własnej żony bynajmniej nie chroni przed chucią faraona; tłumaczy jej tylko, jak ważny jest jego los: żeby go nie zamordowano, aby móc ją posiadać (no cóż, jej śmierć nie grozi przecież, a zgwałcenie to fraszka…). Wybujały patriarchalizm. Kwestia, czy narrator go potępia. Czasem to potępienie werbalizuje: gdy opowiada o chuci monarchy i karze Bożej za nią. Narrator biblijny jest jednak przede wszystkim kronikarzem: Stary (Pierwszy) Testament (pomijając późne księgi) to przecież głównie faktografia: raczej rodowody niż moralne wywody.

Jeśli jednak nawet przyjmiemy, że autorowi i redaktorom księgi nie podoba się w życiu patriarchy wszystko to, co i nam dzisiaj, to, co zrobić z Bożymi nakazami ludobójczymi, które przerażają nas w opisach podboju Ziemi Obiecanej? Nie ma rady, musimy pogodzić się z tym, że Biblia jest dziełem Boga, ale posługuje się On nie tylko piórem, także umysłem człowieka. Można powiedzieć, że tak jest w ogóle z działaniem Boga w świecie: samowola ludzka króluje tu tak bardzo, że za nią Go prawie nie widać. Tyle że to historia, nie Biblia, całą przecież natchniona. Trzeba dodać do tego problem (nie)dokładności historycznej Pisma Świętego: mamy, co prawda, wciąż dowody archeologiczne, że to nie same zmyślenia, ale to też nie historiografia dzisiejsza. Czasem bezspornie beletrystyka (w Starym Testamencie tej drugiej w późniejszych księgach sporo), ale w Nowym są też tak zwane ewangelie dzieciństwa, równie piękne, jak – pisałem o tym nieraz – kronikarsko wątpliwe.

Jest na szczęście wielu ludzi także poza formalnymi strukturami kościelnymi, którzy nazywają Biblię księgą nad księgami, choć nie czytają jej jak Pismo Święte, i jest wielu ludzi w środku Kościołów, którzy ją czytają religijnie nie gorsząc się Abrahamem, Księgą Jozuego ani niepewnością, czy naprawdę Jezus urodził się w Betlejem, czy przybyli tam mędrcy nad mędrcami itd., itp. Którzy uważają Biblię za literaturę klasy zerowej, ale będącej trochę jak gotycka katedra: gdzie piękno budowli jakoś samo buduje duchowo.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s