Dzieje Apostolskie 20,17-27
Czy publicysta albo i kaznodzieja powinien mówić na swój temat? Egocentryzm to grzech niemal główny? To drugie to pewnie prawda, to pierwsze to rygor wątpliwy. Autobiografia rodzaj literacki osobny, ale w tekstach innego gatunku wyznania nie gorszą, wręcz dodają utworowi autentyczności. Także kaznodziejskiemu, bo dzięki nim „pouczyciel” schodzi z piedestału, staje się jednym ze słuchaczy. Tak to jest z nauczaniem apostoła Pawła, gdzie wśród wywodów teologicznych i wskazań moralnych mamy zdania w rodzaju tych z tekstu dzisiejszego.
Ostatnie zdanie jest takie: „Nie jestem winien niczyjej krwi, bo nie uchylałem się tchórzliwie od głoszenia wam całej woli Bożej.” Pierwszy znak zapytania trzeba postawić przy owej krwi: czy aby na pewno Paweł nie odpowiadał za niczyją śmierć? A gdy prześladował uczniów Chrystusa, żaden nie oberwał na śmierć jak Szczepan-Stefan, a w każdym razie żaden nie został pobity? Na pewno niejeden, tyle że nie chodzi tu o tego rodzaju odpowiedzialność. Biblia Poznańska wyjaśnia, że ów zwrot oznacza: „Za nikogo nie odpowiadam” i chodzi tu o odpowiedzialność Pawła za jego uczniów. Istotnie robił, co mógł, by szli jego śladem.
Czy jednak cała ta perykopa nie jest „antyspowiedzią”: Paweł wyznaje nie swoje grzechy, ale zasługi: „Służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń”. Samochwalstwo? Myślę, że jednak byłaby to ocena krzywdząca. Paweł miał poczucie własnej wartości, takie, jak każda wielka indywidualność: inaczej nie byłby zdolny do takich wyczynów misyjnych. Miał też, owszem, na sumieniu grzechy, nie tylko te dawne wielkie, gdy sięgał po „środki siłowe”, ale i mniejsze, gdy działał wprawdzie „non violence”, samym słowem, czasem jednak zbyt ostrym. Niemniej był człowiekiem bezwzględnie ideowym. Poszedł odważnie do Jerozolimy, choć wiedział, że jest tam znienawidzony, może trochę jak Jan Józef Lipski, który – już poważnie chory – przerwał kurację zagranicą, rzucając się w wir akcji antyrządowej, gdy się dowiedział, że ma powstać KOR.