Księga Izajasza 58, 9b-14
”To mówi Pan Bóg: – Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości tak, że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie. Twoi ludzie zabudują prastare zwaliska, wzniesiesz budowle z odwiecznych fundamentów. I będą cię nazywać Naprawcą wyłomów, Odnowicielem rumowisk na zamieszkanie. Jeśli powściągniesz twe nogi od przekraczania szabatu, żeby w dzień mój święty spraw swych nie załatwiać, jeśli nazwiesz szabat rozkoszą, a dzień święty Pana czcigodnym, jeśli go uszanujesz przez unikanie podróży, tak by nie przeprowadzać swej woli ani nie omawiać spraw swoich, wtedy znajdziesz twą rozkosz w Panu. Ja cię powiodę w triumfie przez wyżyny kraju, karmić cię będę dziedzictwem Jakuba, twojego ojca. Albowiem usta Pana to wyrzekły”.
Ktoś mógłby powiedzieć, że Izajasz sam sobie przeczy: najpierw jest o mocnej miłości bliźniego a zaraz potem o rygorach szabatu. Ale przy pewnej interpretacji nie ma tu sprzeczności: gdy owe rygory rozumie się zgodnie z zasadą, że szabat jest dla człowieka a nie na odwrót. Szabat jest dla człowieka, czyli unikanie podróży nie może oznaczać zostania w domu, gdy ktoś czeka daleko. Chodzi tylko o to, żeby „w dzień święty swoich spraw nie załatwiać” – cudze na pewno. Tak jak i o to, żeby „nie przeprowadzać swojej woli”: raz na tydzień wyjątkowo uszanować cudzą.