Zazdrość, zazdrość, zazdrość…

Ewangelia Łukasza 1,15
”Będzie wielki w oczach Pana.”
Jeżeli wszyscy zgadzają się, że powinna być jakaś regulacja urodzin, to powinni też uznać, że konieczna jest regulacja imienin. Przyszło mi to kiedyś do głowy, gdy dowiedziałem się, że mój patron Jan Chrzciciel ma w kalendarzu katolickim dwa święta (w prawosławnym aż pięć). Świętuje się nie tylko jego narodziny 24 czerwca, ale też koniec ziemskiego życia 29 sierpnia. Żeby zatem w tym pierwszym terminie nie było za dużo solenizantów, postanowiłem obchodzić swoje imieniny pod koniec lata.

Niemniej w moim Kościele wspomina się wielkiego Jana przede wszystkim dzisiaj. Na czym jego wielkość polegała? Myślę, że na tym, iż nie było w nim nic z zazdrości. On, wielki prorok, który przyciąga tłumy, ogłasza, że nie on jest obiecanym Żydom mesjaszem, tylko dotąd nikomu nieznany jego krewniak, Jezus z Nazaretu.

Jakże trudno ustąpić pola drugiemu, uznać jego wyższość. Ile wciąż na około nas, szczególnie na społecznych szczytach, zażartej rywalizacji. Każdy chce być ważny, ważniejszy: walka o władzę przeżera politykę, zamiast troski o dobro wspólne mamy tam przede wszystkim troskę o własne „ja”. Tak bywa wysoko, ale też niżej, w rodzinach, w szkole, na uczelni, w każdym środowisku. Oczywiście jest coś takiego, jak rywalizacja zdrowa, bez niej nie byłoby niczego nie tylko w sporcie. Ale panuje pokusa pójścia na moralne skróty: podstawić drugiemu nogę, zrobić wszystko, żeby nas nie przewyższył. Co piszę smutny, bom sam nie bez winy.

To mój ostatni wpis przed urlopem: następny 10 lipca.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s