Dzieje Apostolskie 3,17
„Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak przełożeni wasi”.
Słowa Piotra do „całego ludu”, zdumionego uzdrowieniem „chromego”. Zdjęcie odpowiedzialności, które zaskakuje nawet przekonanych przez Vaticanum Secundum, że nie cały ówczesny lud Izraela winien jest śmierci Jezusa. Nie cały (przymiotnik ten zresztą, jak tutaj widać, nie musiał oznaczać całego narodu), tylko „arystokracja świątynna”, jak nazwał ową elitę papież. Tu mamy natomiast jakby uniewinnienie nawet owej arystokracji.
Ksiądz Czajkowski przypomniał mi dodatkowo słowa Jezusa z krzyża: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Ewangelia Łukasza 23, 34): czyli myśl o takiej niewiedzy zdarza się nie tylko w tej księdze. Bo też pomyślmy: zjawił się ni stąd, ni zowąd jakiś przybłęda z pogardzanej Galilei, który ogłosił się Mesjaszem, a nawet wręcz Synem Bożym w sensie znacznie większym, niż znaczyło to w języku ówczesnych Izraelitów. Ktoś zupełnie spoza „establishmentu”, obdarzony, owszem, mocą cudotwórczą, ale prowokujący ostrą krytyką dumnej elity. Oczywiście taka jego eliminacja z pomocą władzy okupacyjnej nie daje się usprawiedliwić, ale tylko Bóg zna „nerki i serce człowieka”, wszystkie okoliczności, zewnętrzne i wewnętrzne, łagodzące grzech. Może naprawdę Kajfasz bał się, że Jezus sprowokuje Rzymian: Ewangelia Jana 11,50, potem też 18,14? Może nie był to jedyny powód jego działania, nie najważniejszy, ale był?
Nie chodzi o to, by bagatelizować tamtą winę, ale aby próbować zrozumieć tamte motywy. Zresztą przecież w zgodzie z tekstem biblijnym: niewątpliwie nie wiedzieli, kogo zabijają.