Ewangelia Jana 20,11-18
Opowieść o Marii z Magdali, która wzięła Jezusa za ogrodnika, a gdy Go już poznała, usłyszała od Niego wciąż niejasne słowa. Tysiąclatka tłumaczy je: „Nie zatrzymuj mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca”, tak samo Poznanianka; ekumeniczna Jedenastka ma jednak wersję bardziej tradycyjną: „Nie dotykaj mnie”, która i nam, tłumaczom trzech wyznań, wydała się najlepsza. Co nie znaczy, że zgodnie zgadujemy, o co tam chodziło. Magdalena miała do Jezusa stosunek szczególny, to chyba nie ulega kwestii, dyskusyjny jest jednak na przykład pogląd biblistycznych erotomanów, że Jezus nie miał ochoty być przez nią dotykany (sprawa zatem byłaby z jej strony zgoła cielesna). A będąc już u Ojca, mógłby jej na to pozwolić…?
Są w prawie każdym dziele słowa albo i zdania niezrozumiałe, mimo wysiłków różnych badaczy niejasne. Mickiewiczowskie „czterdzieści cztery” to chyba dotąd liczba zagadkowa. Nie śledzę kwestii, nie wiem, czy hipoteza profesora Pigonia, że chodzi tu o licznych ludzi heroicznych, przyjęła się bezdyskusyjnie; mnie wydała się pewnikiem (u nas w domu taką liczbą oznaczającą wielość było piętnaście, gdzie indziej pięćdziesiąt), ale jam żaden tu autorytet. W każdym razie z tą zagadką Magdaleny trzeba jakoś żyć.
Wracam do tej postaci w ogóle zagadkowej. W książeczce Janusza Poniewierskiego „Pascha z błogosławionym Janem Pawłem II” jest bowiem na dzisiaj taki cytat z Papieża: „Zwracamy się do Ciebie, Mario z Magdali, któraś klęczała pod krzyżem, całując stopy Jezusa konającego. Przynaglona miłością, pobiegłaś do grobu i odkryłaś, że jest pusty; jako pierwsza mogłaś zobaczyć. Zmartwychwstałego i z Nim rozmawiałaś. Nawrócona grzesznico, którą Chrystus uczynił poniekąd równą apostołom i na której wargach złożył orędzie Zmartwychwstania.”
Ale właśnie: czy aby na pewno Maria Magdalena była nawróconą grzesznicą? Na pewno grzeszyła i na pewno mniej dzięki obecności przy Jezusie, czy jednak była wręcz prostytutką, ladacznicą jakowąś? Wyrzucił z niej aż siedem czartów, ale czy ta liczba oznacza obowiązkowo zanurzenie w seksie? Papież uległ tu poglądowi swego wielkiego poprzednika Grzegorza, pomysłowi niemal zdogmatyzowanemu w tradycji zachodniej, ale niemającym żadnych wyraźnych podstaw w ewangeliach. Papież feminista uległ bardzo rozpowszechnionej opinii, pod którą kryje się chyba przekonanie, że kobietę szczególnie ciągnie do łóżka, że jak grzeszy, to koniecznie w ten prymitywny sposób.