Psalm 69, 9-10.31.33-34
”Dla braci moich stałem się obcym,
cudzoziemcem dla synów mej matki.
Bo gorliwość o dom Twój mnie pożera
i spadły na mnie obelgi złorzeczących Tobie”.
To między innymi los ludzi, którzy usiłują zreformować swoją wspólnotę. Napotykają sprzeciw innych jej członków oraz obelgi wrogów. Znikąd nie mają zrozumienia. Prorok musi być samotny, taki już jego los. Samotny wśród ludzi, ale Bogu ufa. Czytam dalej:
„Pieśnią chcę chwalić imię Boga
i wielbić Go z dziękczynieniem.
Patrzcie i cieszcie się ubodzy,
Niech ożyje serce szukających Boga.
Bo Pan wysłuchuje biednych
I swoimi więźniami nie gardzi”.
Aby tylko wytrwać. Uwierzyć, że ma się rację. Okazać nie pychę, ale zdecydowanie. Pokorę, ale twardość. Niełatwe to, niełatwe. Jezus dał radę, choć opory miał u swoich i nieswoich olbrzymie. Stworzył nam ideał, do którego mamy dążyć w miarę naszych sił niewielkich.