Ewangelia Łukasza 12, 1-3
”1. A kiedy zebrały się ogromne tłumy, tak że [ludzie] deptali się nawzajem, począł mówić najpierw do swych uczniów: – Strzeżcie się zaczynu, którym jest obłuda faryzeuszy.
2. Nie ma bowiem nic zasłoniętego, co by nie zostało odkryte, i nic ukrytego, co by nie zostało rozpoznane.
3. Zatem co w ciemności powiecie, zostanie usłyszane w świetle, i co do ucha szepniecie w mieszkaniach, głoszone będzie na dachach.”
Ekumeniczny Przekład Przyjaciół.
I tu trudno nie mieć skojarzeń dzisiejszych. Owszem, każda instytucja ma jakieś prawo do pewnej dyplomacji, w tym do cedzenia informacji na swój temat – Kościoły też. Ale nie może to być eklezjalna sekretomania, a już szczególnie stałe ukrywanie własnych win, które staje się po prostu kłamstwem. A ono ma krótkie nogi.
Lektura na ten temat: październikowy numer „Więzi”, kapitalny! Mamy tam kilka artykułów pod wspólnym tytułem: „Kochać Kościół mimo wszystko”. Jest na wstępie rozmowa redaktora naczelnego Zbigniewa Nosowskiego z biskupem opolskim Andrzejem Czają. Pada pytanie, „czy nie powinno być więcej jawności w życiu Kościoła? Na przykład, czy nie powinniśmy dowiedzieć się (choćby bardzo ogólnie), czy w roku 2001 watykańska komisja uznała zarzuty wobec abp. Paetza za w jakikolwiek sposób uzasadnione?” Biskup odpowiada: „Bez cienia wątpliwości odpowiadam twierdząco. Transparencja jest potrzebna i wiąże się ona ściśle z dobrą komunikacją ze światem. Nie możemy przemilczać trudnych problemów, zwłaszcza jeśli są to sprawy omawiane publicznie, które poruszyły społeczeństwo, a dotyczą Kościoła. Wręcz w interesie nas samych jest mówienie o sobie uczciwie i w porę, tak żeby świat nas nie uprzedzał. Bo gdy inni mówią o nas, to nawet bez złej woli potrafią wiele zniekształcić, nie znając natury Kościoła i jego misji”.
W naszym interesie jest też, żebyśmy okazali skruchę, czyli okazali się pokorni. Zebyśmy poprawili swój image instytucji bardzo zadowolonej z siebie.