Bóg kiedyś na uczelni i dzisiaj w szkole

Ewangelia Mateusza 10, 17-22

„Uważajcie na ludzi. Wydawać bowiem was będą sądom i na zgromadzeniach swoich biczować was będą”. Ekumeniczny Przekład Przyjaciół. Tekst wybrałem inspirowany „Kalendarzem Słowa Bożego” księży werbistów, którzy dziś wspominają swoich męczenników koreańskich, Andrzeja, Pawła i Towarzyszy, z takim właśnie tekstem ewangelijnym.

„Przeszłość nie zachodzi mgłą” – śpiewał Okudżawa, ale mgiełka narasta. Upłynie trochę lat i już trudno sobie wyobrazić, że kiedyś było całkiem inaczej. A na przykład przecież za stalinizmu naprawdę religia była prześladowana. Prymas internowany, paru innych biskupów uwięzionych, prasa katolicka niemal zlikwidowana itp.

Pamiętam też, co było na moich studiach polonistycznych na początku lat 50. Nie napiszę, że za moje poglądy religijne byłem prześladowany, bo bym skłamał. Uchodziłem, co prawda, za trochę dziwnego, bo przyznawałem się do Kościoła, ale nikt mnie za to nie biczował: jakoś mi się udawało. Miałem zresztą wtedy poglądy „PAX”-u, czyli organizacji głoszącej katolicyzm „postępowy”: mówiąc złośliwie, były to poglądy „reżymskokatolickie”, które jakoś uchodziły. Żeby jednak zobrazować, co się wtedy działo na wyższych uczelniach, wspomnę egzamin z filozofii. Zachowałem się może nawet trochę oportunistycznie, bo wyraziłem się krytycznie o tomizmie. Interesowałem się już wtedy takimi sprawami (do teologii już wtedy ciągnęło mnie bodaj bardziej niż do literatury), więc wiedziałem, że ów kierunek filozoficzny krytykowany jest także przez myślicieli katolickich. Zapamiętałem coś nie coś z tych krytyk i powiedziałem, że w tomizmie nie podoba mi się statyczność tego systemu – czy coś w tym guście. Ale egzaminatorowi to nie wystarczyło: powinienem był przecież powiedzieć, że jest to filozofia w ogóle głęboko błędna, bo nie ateistyczna – i dostałem czwórkę, nie piątkę… Mam nadzieję, że dziś nie ma takich egzaminatorów, na przykład w szkole z religii, ale głowy nie dam.

Lektury – katecheza. Numer wrześniowy „w drodze” jak zawsze ciekawy („Oj, natnie się, natnie srodze ten, kto nie czyta „W drodze” – w wierszykach o miesięcznikach religijnych tak reklamowałem ów dominikański), zaczyna się czwórgłosem pt. „(O)CENA RELIGII”. Czterech świeckich, w tym dwoje katechetów i dwoje dziennikarzy. Opinie nierewolucyjne, ale i dalekie od optymizmu oficjalnego. Najradośniejszy jest Janusz Skotarczak, katecheta charyzmatyczny, który szkolił się w tym zawodzie także w Brukseli, w tamtejszym Międzynarodowym Instytucie Katechetycznym i Pastoralnym, a w ogóle słowo „zawód” absolutnie do jego pracy nie pasuje: to powołanie.

Co nie znaczy, że pasuje do pracy wielu polskich „nauczycieli religii”, którzy mają nielekko mimo autentycznych starań. Są i tacy, którzy faktycznie ”olewają”, ale przecież nie wszyscy. Jeżeli zawód, to u wielu w sensie rozczarowania. Opowiada o tym Aleksandra Bałoniak, znająca problem od różnych stron, bo wicenaczelna pisma „Katecheta”, a i ucząca dalej. Katecheci opowiadają, że frekwencja nie jest wcale tak duża, jak to się przedstawia oficjalnie. W niektórych szkołach są klasy, które nie zgłaszają się w ogóle na te lekcje albo nie chodzi na nie nawet i połowa. „Katecheci czują się z tego i innych powodów osamotnieni, często boją się przyznać do takiej sytuacji, bo czują się winni i są obwiniani za taki stan. (…) Nie mówią, dopóki nie zostaną ośmieleni. Największym problemem jest osamotnienie; boją się kompromitujących sytuacji, więc milczą”. No i oczywiście napisano w dominikańskim miesięczniku (Katarzyna Kolska, jego wicenaczelna) coś, co jest dziś oczywiste, że „religia” w szkole odreligijnia młodzież: trudno ją teraz zapędzić do świątyń. Więź z parafią zanikła.

Problem z etyką jako odpowiednikiem katechezy dla niereligijnych: brak kadry. Mógłby uczyć ksiądz, ale „nikt nie uwierzy, że na takich zajęciach trzyma się wyłącznie etyki”. Zresztą dodam od siebie, że przecież etyka laicka religijnej nie równa, trudno abstrahować od problemu aborcji itp. Ciekawa i słuszna jest teza Jacka Kowalskiego, skądinąd dziennikarza „Gazety Wyborczej”, że zajęcia z etyki podniosłyby poziom lekcji religii: konkurencja wymusiłaby większy wysiłek katechetów.

Co do mnie, uważam, że równoległość etyki i katechezy to pomysł nie tylko polski, ale zły. Przekaz wiary, choćby najbardziej informacyjny i najmniej formacyjny, misyjny, różni się od etyki tym, że powinien składać się z dwóch elementów: „imperatywu etycznego” oraz „indykatywu zbawczego”. Czyli nie tylko instrukcje, jak żyć, także zapewnianie, że w dążeniu do dobra nie jesteśmy sami, że jest Dobro, jest Zbawiciel, jest Sens.

Proponuję inne rozwiązanie: lekcje szkolne religii czy etyki zamienić w religioznawstwo, katechezę przenieść w całości do kościołów, niech tam chodzą tylko naprawdę chętni. Kto by uczył też o innych religiach? Oczywiście wymaga to wysiłku szkoleniowego i oczywiście nie każdemu nauczycielowi przyjdzie łatwo opowiadać obiektywnie o innych wierzeniach (dotyczy to tak katechetów, jak i laickich nauczycieli po uniwersyteckiej filozofii – subiektywizm agitacyjny grozi jednym i drugim), ale tylko takie rozwiązanie wydaje mi się sensowne.

PS. A w tym numerze „W drodze” też parę razy spostrzeżenie, że młodzież ma odstraszający obraz Boga: kojarzy jej się ze zbiorem zakazów. Kościół restrykcyjny, strach przed spowiedzią… I miła informacja, że ksiądz Edmund Jaworski z archidiecezji poznańskiej „zrezygnował z popularnych w innych parafiach indeksów, w których młodzież przygotowująca się do sakramentu bierzmowania zbiera pieczątki potwierdzające udział w niedzielnej eucharystii, w nabożeństwach, spotkaniach”. Czyli księży katolicyzm mniej biurokratyczny! Brawo!

Ale na tym nie koniec: jeszcze retoryczne pytanie pani redaktor Bałoniak: „Czy mamy walczyć o frekwencję, czy o jakość na katechezie?” Myślę, że pomysł katechezy w szkole wynikł właśnie z ilościowego mierzenia misyjnego sukcesu. Siewca, który rzuca ziarno z maksymalnym rozmachem, może osiągać niewielkie wyniki faktyczne, bo ziarno musi mieć odpowiednią glebę i staranną uprawę – inaczej zamiera.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s